Opis cudu w Kanie Galilejskiej, jest opisem miłości Bożej ku nam.

  • Miłości delikatnej,
  • wyrozumiałej,
  • czułej,
  • rozumiejącej,
  • osłaniającej słabość,
  • wywyższającej osobę kochaną.

Bóg jest jak matka, która wypatruje potrzeb dziecka, i jak zakochany, który chce kochanej osobie dać wszystko, czego potrzebuje i pragnie.

Otóż człowiekowi w tej biblijnej historii czegoś brakuje. Wydaje się, że na tę chwilę jest to sprawa życia i śmierci – brakuje bowiem wina na weselu. W tamtym czasie oraz tamtej kulturze był to wstyd dla młodych i ich rodziców, który niosło się do końca życia.

Maryja dostrzega brak i prosi Jezusa, by mu zaradził. I staje się cud…

Zwykła woda, którą nanieśli do stągwi służący, staje się na słowo Jezusa winem i to lepszym, niż poprzednio przygotowane przez gospodarzy.

Jezus osłonił tych ludzi. Dał radość, sam się skrywając.

Tylko słudzy, którzy nalewali wino, wiedzieli, skąd pochodzi. Starosta weselny chwali gospodarzy za zostawienie lepszego wina na koniec, a nie Jezusa – cudotwórcę.

Cud Kany dokonuje się nieustannie w naszym życiu.

Są chwile, kiedy to zauważamy, jak słudzy, i takie, kiedy nam to umyka, jak staroście i innym. Cud ten możemy obserwować zarówno u siebie, jak i u innych.
To wtedy, gdy staramy się, by coś się zmieniło w naszym życiu – może walczymy z nałogiem, może próbujemy przebaczyć i pogodzić się z kimś, coś lub kogoś zrozumieć. Może czynimy wysiłki, by zbliżyć się do Boga, być z Nim w osobistej relacji. Modlimy się o cierpliwość, radość, pokój…
Czytamy Pismo Święte i chcemy coś z niego zrozumieć, pojąć lepiej którąś z tajemnic wiary. Czynimy wysiłki, odczuwamy brak… i nagle woda naszych wysiłków staje się winem Jego daru. Otrzymujemy dar.

Największym z nich jest nasze zbawienie, nasza perspektywa bycia z Bogiem twarzą w twarz, w bliskości. Tu nasze wysiłki są ważne, ale trzeba nam pamiętać, że wszystko, co w nas dobre, jest darem łaski, jest cudem miłości wielkiego i wspaniałego Boga do stworzenia, którym jest każdy z nas.

Święta Teresa od Jezusa tak o tym mówi w kontekście modlitwy:

Ten nasz znikomy trud, który jest niczym,

Bóg połączy ze swoją wielkością

i nada mu tak wielką wartość,

że sam Pan będzie nagrodą za to dzieło

(Zamek wewnętrzny).

 

 

I niech tak się staje. Uczmy się nieustannie mieć w tym udział.