Może nie zawsze zwracamy uwagę na to, że w Credo wyznajemy wiarę również w Kościół:

Wierzę w jeden, święty, powszechny, apostolski Kościół.

Prawda, że Kościół wymaga aktu wiary, może nam wiele rozjaśnić, uporządkować.

Podobnie jak inne tajemnice wiary, np. tajemnica Trójcy Świętej czy komunii świętych, Kościół nie jest w całej swojej głębi możliwy do pojęcia na sposób ludzki. Ale dając nam wiarę już w sakramencie Chrztu, Bóg wyposażył nas w narzędzie, za pomocą którego mamy dostęp do przestrzeni nadprzyrodzonej, przekraczającej nas.

Jedynie wiara czyni nas zdolnymi do odbierania tego, co Boże, także rzeczywistości Kościoła, bo w dużej części jest ona niedostrzegalna dla ludzkich oczu, umysłu, zmysłów. Porównania są niedoskonałe, ale coś obrazują.

Zatem wyobraźmy sobie gigantyczną górę lodową, z której zaledwie 20% możemy zobaczyć na pierwszy rzut oka. Ktoś może być przekonany i upierać się, że to wszystko – ten widoczny czubek, bo tak przecież widzi, ale dopiero gdy podejmie wysiłek zbadania tego, co się znajduje pod wodą, zobaczy więcej
i będzie mógł coś powiedzieć o pozostałych 80% powierzchni góry.

Skoro Tajemnica Chrystusa przekracza wszystkie znane nam wymiary: szerokość, długość, głębokość, wysokość, tak samo Kościół, który należy do Niego i jest jedno z Nim, jest obecny w doczesności
i jednocześnie wykracza poza nią w wymiar nadprzyrodzony.

Stąd wniosek, że gdy na Jezusa i Jego Kościół chcielibyśmy patrzeć tylko po ludzku, widzielibyśmy jedynie działających lepiej lub gorzej ludzi, rzeczy i instytucje. Dopiero z perspektywy wiary, patrząc Jego oczami, przez zewnętrzne przejawy jak przez zasłonę będziemy docierać do rzeczywistości. Do prawdy o komunii Chrystusa i Kościoła, o Jego działaniu pomimo ludzkich słabości.

Na koniec fragment odpowiedzi na pytanie: Dlaczego jeszcze jestem w Kościele?, jaką dał wielki świadek wiary Joseph Ratzinger:

Jestem w Kościele z tych samych powodów, dla których jestem w ogóle chrześcijaninem. Wierzyć nie można bowiem w pojedynkę. Wiara jest kościelna albo jej w ogóle nie ma. Kto nie odważy się choć trochę na eksperyment wiary, na eksperyment Kościoła,   z pozytywnym nastawieniem, kto nie zaryzykuje patrzeć oczami miłości, ten tylko się irytuje. Jeśli ktoś podejmie takie ryzyko, nie trzeba będzie ukrywać niczego z ciemnych stron Kościoła, lecz odkryje się, że Kościół to nie tylko one, (…) ale to także wyzwalająca siła wiary…