Tuż przed przyjęciem Pana Jezusa w Komunii Świętej modlimy się, wypowiadając słowa:
Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja.
W ten sposób nawiązujemy do sceny z Ewangelii, czyli tak naprawdę stajemy się jej uczestnikami, kiedy to pogański setnik, prosząc o uzdrowienie swojego sługi, wypowiada swą głęboką wiarę w Pana Jezusa.
W czym się wyraża ta głębia i wielkość wiary, która zachwyciła samego Jezusa? Warto tu przytoczyć w całości to wydarzenie. Otóż setnik z Kafarnaum, gdy usłyszał o Jezusie, posłał do Niego starszyznę żydowską z prośbą, aby uzdrowił jego sługę. Żydzi prosili Jezusa usilnie, mówiąc, że jest godzien tej łaski, wymieniając jego liczne zasługi.
Kiedy Pan był już blisko jego domu, on poprosił przyjaciół, aby wyszli Mu naprzeciw i powiedzieli w jego imieniu:
Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. I dlatego ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: „Idź!” – a idzie.
Setnik wierzy i dlatego prosi o pomoc. Jednak nie wykorzystuje tutaj w żaden sposób swojej pozycji, władzy, jest pokorny, nie zachowuje się tak, jakby mu się to należało za zasługi. Choć Żydzi poświadczają, że jest godzien, by otrzymać łaskę, on sam prowadzony przez Ducha Świętego, dostrzega, że dar spotkania z Jezusem przewyższa wszystko i wszystkich i wie, że niczym nikt nie mógłby na to zasłużyć. Dlatego mówi, zgodnie z prawdą, że nie jest godny. Ale wielka jest różnica między pokorą a fałszywą pokorą.
Podczas gdy pokora pozwala uznać, że jesteśmy niczym przed Bogiem, jednocześnie niejako popycha nas w Jego ramiona z ufną śmiałością: dlatego, że bez Ciebie jestem niczym, potrzebuję Ciebie i wszystkiego od Ciebie i wiem, że z Twojej dobroci dopuścisz mnie do Siebie i wszystko otrzymam, czego mi potrzeba…
Fałszywa pokora sprawia, że zatrzymujemy się na swojej grzeszności, stwierdzając, że skoro jestem tak niegodny, to nie mogę do Boga przyjść. Używamy w tych dwóch postawach prawie tych samych słów, ale w różny sposób. Pokusa fałszywej pokory sprawia, że stawiamy się w miejsce Boga, sami jakby domyślamy się tego, że On kogoś takiego jak ja nie może przyjąć.
To kłamstwo zakrywa również i tę prawdę, że Bóg jest bogaty w miłosierdzie i zawsze jest gotowy udzielić nam przebaczenia, gdy o nie poprosimy i pragnie bardziej niż my sami obdarzać nas swoją uzdrawiającą miłością i bliskością.