Nasze ostatnie dociekania dotyczące raju, czyli stanu pierwotnej szczęśliwości nie zakończyły się żadnymi ostatecznymi wnioskami. Wynika to z faktu, że od grzechu pierwszych rodziców żyjemy w świecie pogrążonym w grzechu, a przez to stajemy się na grzech ślepi, nie potrafimy go dostrzec, jeśli nie pokaże nam go Bóg. Duch Święty przekonuje świat o grzechu (por. J 16,8). Z tego powodu niełatwo nam mówić, domyślać się tego, co było przed grzechem, podobnie jak trudno powiedzieć nam cokolwiek o chwale nieba. Dla nas, żyjących w świecie skażonym grzechem, ważniejsze jest jednak zrozumienie naszej sytuacji tu i teraz. Zaś aby ją dobrze zrozumieć, musimy uzmysłowić sobie czym jest tzw. grzech pierworodny. Dlaczego piszę „tak zwany”? Dlatego, że w stosunku do tej rzeczywistości terminu „grzech” używa się analogicznie. Grzech oznacza bowiem świadome i dobrowolne odwrócenie się od Boga, które niesie niszczące dla nas konsekwencje w postaci zła i cierpienia (jest to logiczne, skoro uznajemy, że Bóg jest źródłem wszelkiego dobra, a zatem odrzucenie Go powoduje, że odcinamy się od dobra). Grzech pierworodny nie nosi w sobie owej komponenty świadomości i dobrowolności – nie popełniamy go, ale doświadczamy jego konsekwencji. Dlatego grzech pierworodny odróżniany jest od grzechu pierwszych rodziców. Ten drugi był grzechem osobistym Adama i Ewy, zaś grzech pierworodny to skutki tego grzechu dla całej ludzkości. Zanim jednak powiemy więcej o jego skutkach, wyjdźmy od biblijnego opisu całego wydarzenia. Biblijna relacja o upadku pierwszych ludzi ukazana jest w formie pewnego obrazu i – podobnie jak opis stworzenia świata – jest piękną metaforą najgłębszych, najbardziej duchowych rzeczywistości. Oczywisty jest zatem fakt, że nie chodziło o zerwanie owocu z drzewa. W tym symbolu chodzi o postawienie się człowieka w miejscu Boga – tylko Stwórca zna dobro i zło, zaś człowiek pragnie zająć Jego miejsce i samodzielnie układać swój świat – zerwać owoc z drzewa poznania dobra i zła. Człowiek chciał być jak bóg, dlatego odwrócił się od prawdziwego Boga. Opis pierwszego grzechu niesie też dla nas pewną cenną wskazówkę odnoszącą się chyba do każdego grzechu. W opowieści tej pojawia się wąż-kusiciel najczęściej wprost utożsamiany z szatanem. On podsuwa zatrute myśli pierwszym ludziom, subtelnie przeinacza Boży zakaz. Wąż twierdzi, iż brzmi on: „Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu”, a przecież chodziło wyłącznie o jedno drzewo – poznania dobra i zła. Ewa jednak wchodzi w tę dyskusję i – choć nie zgadza się z wężem – do Bożego zakazu również ona sama już coś dodaje: „Nie wolno nam jeść z niego, a nawet go dotykać”. Wejście w pokusę to wejście na pochyłą równię, z której ciężko nam się z powrotem wydostać, to lekcja Ewy dla nas. Anna Maliszewska