Poprzednio mówiliśmy o tym, że każdy z nas musi zdecydować czy chce się rozwijać, od tej decyzji zależy czy będzie dojrzale kochać. Prawdziwa miłość to pragnienie dobra dla drugiego i traktowanie go jak osoby. Rodzimy się z pragnieniem miłości bezwarunkowej i bezinteresownej, ale żaden z nas sam z siebie nie ma zdolności do takiego kochania, tą zdolność do kochania możemy jedynie otrzymać od Boga. Nie możemy zatem oczekiwać od drugiego człowieka miłości bezwarunkowej. To co możemy i co musimy zrobić, by nie zatrzymać się na etapie sfrustrowanego dziecka, a rozwijać się i stawać osobą dorosłą czyli odpowiedzialną. Trzeba nam przyjąć, zaakceptować miłość taką jaką nasi bliscy, rodzice, małżonek potrafią kochać, nawet jeśli jest ona niedojrzała. Św. Jana od Krzyża nazywa osobę chorą, taką w której nie ma miłości albo jest ona niewielka, a którą można uzdrowić otwierając się na relację z Bogiem w modlitwie i sakramentach Kościoła. W tej drodze poznawania siebie warto się przyjrzeć uważnie rozczarowaniom sobą, Bogiem, innymi. A tak naprawdę rozczarowaniom fałszywymi obrazami jakie stworzyliśmy. Wejście w rozczarowanie może okazać się dobrym doświadczeniem na drodze wzrastania w miłowaniu, by nie oczekiwać od innych, ale dawać samemu wszystko co mamy. Każdy na swoją miarę. W tym wzrastaniu musimy spotkać się z bólem. Czy nie doświadczamy w sobie sprzeczności? Z jednej strony rodzimy się ze zdolnością kochania, otwarcia, z drugiej boimy się być pokochanymi, boimy się otworzyć na relację z innymi, z Bogiem. Boimy się bólu, zranienia, bo odczuwamy siebie jako kruchych. Gdzieś podświadomie od bólu uciekamy. Zakładamy maski, czyli wobec różnych osób inaczej siebie przedstawiamy by np. nie odczuć bólu odrzucenia. Tym sposobem pozbawiamy się wrażliwości, głębszego czucia siebie. A miłość boli zawsze. Ból nie jest czymś negatywnym. My jednak często i szybko sięgamy po środki przeciwbólowe, nie siląc się nawet na krótkie wsłuchanie się w siebie i szukanie odpowiedzi skąd się bierze i co mi mówi ból głowy czy mięśni? Nasz ból fizyczny może nam wiele powiedzieć domagając się czasem zmiany myślenia, czucia i zachowania. Broniąc się przed uczuciem bólu tym fizycznym, psychicznym i duchowym, bronimy się przed otwarciem i rozwojem. Tymczasem uczenie się przyjmowania bólu jest w stanie uwrażliwiać nas na przyjęcie ciepła i bliskości.