Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie…  Mt 6,7

 

Jezus nauczył nas modlitwy, podał, o co mamy prosić Ojca, który jest w niebie. Modlitwa Ojcze nasz to jedyna ułożona przez Jezusa modlitwa. Tradycja Kościoła podaje nam jednak wiele modlitw, ułożonych na potrzeby liturgii, czy do prywatnego odmawiania. Jest ich wielkie bogactwo. Gdy jednak do naszych rąk trafiają jakieś formuły modlitewne warto sprawdzić czy mają imprimatur (pozwolenie na druk książki, oficjalna aprobata władz kościelnych wydawana zazwyczaj przez miejscowego biskupa lub generała/prowincjała zakonu). Niektóre bowiem takie krążące modlitwy np. tzw. łańcuszki, które zapewniają, że jak odmówimy je odpowiednią ilość razy i przekażemy treść dalej, to Bóg na pewno nas wysłucha, formują w nas nieprawdziwy obraz Boga, który daje coś za coś, nie zachęcają nas do wejścia w osobistą relację z Bogiem, ale przypominają raczej jakieś magiczne zabiegi.

Wybierajmy takie modlitwy, które pomagają nam do osobistej, bliskiej relacji z Bogiem, wyrażają nasze pragnienia i uczucia wobec Boga. Bóg dał nam już wszystko w swoim Synu, modlitwa ma nas otworzyć na przyjęcie tego daru.

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus mówiła, że modlitw tych jest tak dużo, że nie mogłaby wszystkich odmówić, a wybrać jej jest trudno, dlatego z nich nie korzysta i mówi do Boga własnymi słowami. Do tego też zachęcała, by mówić do Boga własnymi, prostym słowami. Taka modlitwa najbardziej buduje relację, otwiera serce i pozwala poznać siebie i Boga.

Św. Teresa od Jezusa nauczała, że odmawianie ustnych modlitw ma sens jedynie na tyle, na ile mamy świadomość Bożej obecności i na ile jesteśmy świadomi, co do Boga mówimy. Jeśli mówimy słowa, a myśli i serce jest zupełnie gdzie indziej. to nie jest to modlitwa tylko puste wypowiadanie słów, których może nawet czasami nie rozumiemy.

Kuszeni jesteśmy do tego, by wiele mówić, wtedy wydaje się nam ,że zostaniemy wysłuchani, że coś daliśmy z siebie i od siebie, kusi nas by tak się „wymodlić” i mieć poczucie spełnienia czegoś wielkiego. Bóg jednak czeka i na takie chwile, kiedy usiądziemy przy Nim w milczeniu, bezinteresownie, nie myśląc o sobie i swoich sprawach, i pobędziemy z Nim pytając o Jego sprawy, prosząc by dał się bardziej poznać i pokochać.

s. Augusta