Wylewka – to kolejny etap na naszej budowie.
Nie, nic się nie wylało, przyjechała kolejna maszyna, która, tym razem, podawała za pomocą pompy i węży, gotową mieszankę prosto do piwnicy. I to mieszankę o konsystencji mokrego piasku, bo wylewek nigdy się nie wylewa, tylko układa.
Przy okazji dowiedziałyśmy się, że do wylewki (czyli posadzki, czyli podłogi) potrzebny jest czyściutki piasek, żeby każde ziarenko było dokładnie otoczone cementem. Piasek się myje – a dokładnie płucze.
A więc: czysty piasek + cement + woda + plastyfikator + włókna polipropylenowe = pierwsza wylewka!
Która teraz musi dojrzewać i to prawie jak ciasto na pierniki, bo aż 28 dni.
Jeszcze jedna nowość: do mieszanki dodaje się coś co wygląda jak śmieci – włókna polipropylenowe. Od 0,6 do 0,9 kg na 1m³ zaprawy a bardzo poprawia to wodoszczelność i wytrzymałość oraz odporność na ścieranie. Te đmieci w betonie fachowcy nazywają zbrojeniem rozproszonym 🙂
Oczywiście nie byłoby to możliwe gdyby nie praca rąk (i kolan) Panów.
Nie byłoby to również możliwe dzięki fundatorowi wylewki, który powiedział: „Pan Bóg funkcjonuje (działa) i widzi nasze uczynki. To wystarczy”.
Niech Bóg wynagrodzi!