spis treści strony:
– Homilia O. Generała na zamknięcie Jubileuszu terezjańskiego
– W szkole Ducha Świętego
– Kaplica narodzenia Teresy
– Nowenna do św. Teresy
– List Ojca Świętego Franciszka na 500 lat narodzin św. Teresy od Jezusa
Teresa
„zatopiona w Bogu i uważna na bieg historii”
«Dotarliśmy do końca tego roku, w którym wspominaliśmy piąte stulecie narodzin świętej Matki Teresy, roku bogatego, intensywnego, pełnego wydarzeń, spotkań, wrażeń. Ponadto dla nas, członków rodziny terezjańskiej, dziś zamyka się nie tylko rok obchodów, ale cała, zaczęta sześć lat temu, droga przygotowania, podczas której ponownie przyjrzeliśmy się pismom i przesłaniu pozostawionym nam przez Matkę». Są to słowa O. Saverio, Przełożonego Generalnego Zakonu, wypowiedziane na zakończenie V Stulecia narodzin Św. Teresy w homilii, którą zamieszczamy poniżej.
«W tym roku o świętej Teresie zostało wypowiedzianych i napisanych tak wiele sugestywnych i ciekawych rzeczy, że przychodzi niemal chęć, aby pozostać w milczeniu, aby przyswoić sobie to, co przeczytaliśmy i usłyszeliśmy, i wprowadzić w czyn to, czegośmy się nauczyli: „callar y obrar” (milczeć i działać), jak powiedziałby święty Jan od Krzyża. Istotnie, wierzę, że tak powinno się zrobić, i jako Zakon, podczas Kapituły Generalnej w minionym miesiącu maju, przewidzieliśmy na to sześciolecie program, który pozwoli nam kontynuować po „lectio” Teresy poważne „meditatio” i „actio”, zdolne poruszyć nasz sposób życia, myślenia i dawania świadectwa charyzmatowi terezjańskiemu w dzisiejszym Kościele i świecie.
Nie oznacza to jednak, że u Teresy nie pozostało już nic do zbadania i do odkrycia, wręcz przeciwnie! Obfitość naukowej i popularyzatorskiej twórczości pomaga nam na pewno pogłębić i zaktualizować naszą wiedzę o Teresie, ale nie wyczerpuje bogactwa jej osoby i jej dzieła. Teresa pozostaje w jakiś sposób tajemnicą o głębiach nie do przeniknięcia, wobec której nadal stoimy w zadziwieniu, Teresa powiedziałaby „espantados” (zatrwożeni), używając słowa zawierającego w sobie dreszcz nieskończoności i bezmiaru, ten dreszcz, który Teresa, będąc dziewczynką, odczuwała, gdy wraz ze swoim bratem Rodrygiem powtarzała: „Para siempre, siempre, siempre!” (Na zawsze, zawsze, zawsze!) (Ż 1,4).
W przeciągu minionych wieków rzucono światło na wiele rysów różnokształtnego geniuszu Teresy: mistrzyni modlitwy i nauki duchowej, pionierki analizowania ludzkiego wnętrza, kobiety, która uwalnia się od uwarunkowań swoich czasów, humanistki przywracającej osobie ludzkiej jej wartość i centralną pozycję, znawczyni sztuki przekazu, stwarzającej oryginalny język i otwierającej przed mową kastylijską nowe horyzonty, żeby wymienić tylko niektóre z nich. Ale Teresa pozostaje zawsze ponad tymi wszystkimi tytułami i tymi wszystkimi dobrami, które nam pozostawiła w spadku: sekret jej oblicza pozostaje nieuchwytny (w tym sensie możemy usprawiedliwić jej skromnego portrecistę, Jana od Nędzy, że namalował ją „brzydką i kaprawą”).
Bo Teresa była jednocześnie i wzniosła i konkretna, zatopiona w Bogu i uważna na każdą praktyczną kwestię, ekstrawertywna i kochająca samotność, wrażliwa i surowa, zaangażowana w staczanie codziennych bitew i z sercem tęskniącym do wiecznego życia. Jeśli stracimy z oczu to napięcie, które przenika całą jej osobę, zredukowalibyśmy Teresę do spłaszczonego, statycznego, banalnego wyobrażenia. Jeśli napisała i nosiła zawsze w sobie te słowa, które wszyscy znamy: „Nada te turbe, nada te espante” (Niczym się nie trwóż, niczego nie bój), to właśnie dlatego, że potrzebowała powtarzać je sobie nieustannie, jak rozbitek, który porwany przez fale uczepia się tej jedynej deski ratunku będącej w jego zasięgu: powierzenia się Bogu. Jak moglibyśmy zrozumieć Teresę bez tej walki, bez tego zmęczenia, bez tego doświadczenia bycia bez ustanku zagrożoną czeluściami „tiempos recios” (burzliwych czasów), w których przyszło jej żyć. I w tym ciągłym trudzie, na tej huśtawce ciągłego wznoszenia się i spadania, wzrok jej stale utkwiony jest w horyzont, zajęty wypatrywaniem sylwetki Przyjaciela, Ukochanego, Mistrza, Kapitana. I kiedy się jej udaje ją dostrzec, na nowo nabiera siły, może pokonać jeszcze jeden odcinek, rozumie, że nie koniec z pracą, jeszcze nie nadszedł moment spotkania się twarzą w twarz. Ale za każdym razem, gdy słyszy bicie zegara, raduje się, gdyż kolejna godzina życia minęła i tym samym zbliżyła się trochę bardziej do chwili, w której będzie mogła ujrzeć Boga (Ż 40,20).
„Takim sposobem teraz żyję”: oto jak Teresa próbuje opisać nam swój stan ducha, swoją głęboką świadomość. To na tym tle powinniśmy umieścić jej dzieło, jeśli nie chcemy by umknął nam jego sens, jeśli chcemy znaleźć właściwą intonację z jaką należy ją czytać. I przede wszystkim jeśli chcemy nauczyć się żyć jak ona, jeśli chcemy dzielić nie tylko jej myśli, ale też jej odczucia, jej sposób bycia w świecie, osoby wolnej i uwięzionej, zajętej i całkowicie oderwanej, niespokojnej i stale zanurzonej w pokoju. Tak, w istocie, wiele mamy jeszcze do nauczenia się w szkole jej mądrości».
Homilia O. Generała na zamknięcie Jubileuszu terezjańskiego
(Avila, 14 października 2015)
– Nowenna do św. Teresy
pierwszy dzień
drugi dzień
trzeci dzień
czwarty dzień
piąty dzień
szósty dzień
siódmy dzień
ósmy dzień
dziewiąty dzień
Otwórz „Pieśń nad pieśniami” i…
Każdy z nas ma duszę.
Na chrzcie świętym nasza dusza została poślubiona Jezusowi.
Jest więc OBLUBIENICĄ.
Duszę i Boga łączy oblubieńcza miłość.
Spróbuj popatrzeć na swoje życie duchowe jako na życie oblubienicy z Oblubieńcem.
Otwórz „Pieśń nad pieśniami” i czytaj,
próbuj modlić się tym słowem.
Może zakochasz się po raz pierwszy albo na nowo w swoim Bogu?
Niech Ci to sprawi przyjemność nierówną żadnej innej!
DUCHU ŚWIĘTY PRZYJDŹ I ROZPAL NASZE DUSZE MIŁOŚCIĄ!
Dziewięć dni z Teresą od Jezusa
proś więc o to co najważniejsze, najpiękniejsze, najlepsze dla nas.
Tylko miłość Boża jest w stanie wypełnić naszą pustkę, uszczęśliwić nasze życie…
Biblia:/Pieśń nad pieśniami 2, 10-14/
Miły mój odzywa się i mówi do mnie:
„Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma i pójdź!
Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł.
Na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania drzew i głos synogarlicy słychać już w naszej krainie. Figowiec wydał zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące juz pachną. Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma i pójdź! Gołąbko ma ukryta w rozpadlinach skały, w szczelinach przepaści, ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku”
Teresa: /Podniety miłości Bożej 1, 7/
Nie dziwcie się tym słowom miłosnym, którymi Bóg w Piśmie świętym przemawia do duszy.
Więcej zaprawdę zdumiewa mnie ta miłość, którą On nas umiłował
i gdy na nią wspomnę
i pomyślę kim my jesteśmy, prawie odchodzę od siebie.
I jasno to widzę, że wszystka czułość słów, jakich raczył użyć na wyrażenie tej swojej miłości,
nie tak jasno nam ją okazują, jak nam ją okazały Jego czyny.
Jeślibyście mieli jeszcze jaką wątpliwość, zatrzymajcie się tu chociaż na chwilę i rozważcie w myśli,
co On nam wyświadczył i co dla nas uczynił,
i powiedzcie potem,
czy wobec tej miłości, tak potężnej i mocnej,
która Go przywiodła do podjęcia takich dal nas okrutnych mąk
mogą być na określenie jej jakie słowa tak tkliwe i miłosne, by nas jeszcze zadziwiać miały?
Modlitwa
Panie, tak słabo wierzę w to, że jestem piękna w Twoich oczach,
tak rzadko słyszę gdy mówisz do mnie słowa miłości…
niech przejmie mnie do głębi prawda Twego czynu- śmierci za mnie i dla mnie!
Niech ma dusza wyjdzie z rozpadlin skalnych- swojej samotności
i szczelin przepaści – niewiary w miłość.
Przytnij jak wybujałe gałęzie moją miłość własną.
Niech zobaczy kwiaty, poczuje zapach kwitnących winnic- radości bycia razem!
Niech dusza moja ukarze Ci swą twarz,
da Ci usłyszeć swój głos,
zachwycona obdarowaniem.
Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust!
Bo miłość twa przedniejsza od wina.
Woń twych pachnideł słodka,
olejek rozlany – imię twe,
dlatego miłują cię dziewczęta.
Pociągnij mnie za sobą! Pobiegnijmy!
Wprowadź mnie, królu, w twe komnaty!
Cieszyć się będziemy i weselić tobą,
i sławić twą miłość nad wino;
[jakże] słusznie cię miłują!
Teresa: Podniety miłości Bożej 1,10.12
„Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust!”
Wielki Boże! I cóż nas tu zaiste przeraża?
Czy nie dziwniejsze od tych słów są dzieła Pańskie?
Czy nie przystępujemy wszyscy do Najświętszego Sakramentu?
I właśnie w tych słowach, jak sądzę, oblubienica zawczasu prosiła o tę łaskę, którą nam później Chrystus uczynił, oddając nam siebie na pokarm.
Prosiła, jak sądzę, o to wielkie zjednoczenie, które się spełniło,
gdy Bóg stał się człowiekiem
i o tę przyjaźń, jaką On zawarł z rodzajem ludzkim.
Pocałowanie bowiem, jak wiadomo każdemu, jest znakiem pokoju i wielkiej przyjaźni między dwojgiem wzajemnie siebie miłujących.
Jakkolwiek te słowa według dosłownego brzmienia prawdziwie przerazić mogą tego, kto je pojmuje tylko według rozumu, to jednak nie przerażą tego, kogo miłość Twoja wyprowadziła z siebie i Ty Panie, wybaczysz mu śmiałość, że takimi i gorętszymi jeszcze słowy waży się przemawiać do Ciebie.
I jeśli pocałowanie oznacza pokój i miłość, czemuż by, Panie mój, dusza nie miała prosić Ciebie, byś jej dał pokój Twój, i raczył być jej przyjacielem?
Cóż lepszego możemy prosić nad to, o co ja, Panie mój, Ciebie proszę,
byś mi dał ten pokój “pocałunkiem ust Twoich”?
Jest to prośba w rodzaju swoim najwyższa.
Modlitwa
Dziękuję Ci za Twoją obecność w Eucharystii. Miłość Twa lepsza od wina, może dać mi nieskończoną radość życia! Dlaczego więc tak mało mam w sobie tej radości? Daj proszę mojej duszy miłosne otwarcie na Twoje przychodzenie w Komunii Świętej. Mając Ciebie, mam wszystko! Pociągnij mnie za sobą! Pobiegniemy! Chcę biec na Eucharystię i z Eucharystii- w życie! Chcę cieszyć się Tobą, a Ty dasz mi pokój, Twój pokój, pocałunkami Twoich ust.
Śniada jestem, lecz piękna,
córki jerozolimskie,
jak namioty Kedaru,
jak zasłony Szalma.
Nie patrzcie na mnie, żem śniada,
że mnie spaliło słońce.
Synowie mej matki rozgniewali się na mnie,
postawili mnie na straży winnic:
a ja mej własnej winnicy nie ustrzegłam.
O ty, którego miłuje dusza moja,
wskaż mi, gdzie pasiesz swe stada,
gdzie dajesz im spocząć w południe,
abym się nie błąkała
wśród stad twych towarzyszy.
Jeśli nie wiesz, o najpiękniejsza z niewiast,
pójdź za śladami trzód
i paś koźlęta twe
przy szałasach pasterzy.
Teresa, Podniety miłości Bożej 2,17
O Panie, czemuż nie pomnimy na to, jak wspaniały jest cel, do którego nas powołujesz,
jak wielka nagroda, którą nam gotujesz i jako już tutaj,
gdy dojdziemy do tej przyjaźni z Tobą,
zaczynasz nam tej nagrody udzielać!
Skutkiem tego zapomnienia, niejeden, który mógłby wysoko wstąpić na sam szczyt, całe życie gnuśnieje pod górą.
W różnych drobiazgach, jakie dla was napisałam, zawsze was upominałam,
i teraz znowu upominam i proszę,
starajcie się we wszystkich waszych myślach i zamiarach mieć ducha mężnego.
Tym zasłużycie sobie u Pana na łaskę, aby dzielne były i wasze uczynki.
Wiele na tym, wierzcie mi, zależy.
Są dusze, które, choć odzyskały już przyjaźń z Panem,
bo wyspowiadały się jak należało z swoich grzechów i żałowały za nie,
jednak nim parę dni upłynie,
znowu się do tych grzechów wracają.
Nie taka bez wątpienia jest przyjaźń, o którą prosi Oblubienica.
Starajcie się, córki, byście idąc do spowiedzi, nie miały za każdym razem tej samej zawsze winy do wyznania.
Modlitwa
Chcę Cię szukać. Chcę Cię znaleźć. Mam czasem wrażenie, że moja dusza się błąka. Robi wysiłki lecz nic nie osiąga, nie potrafi upilnować swojego ogrodu, woła gdzie jesteś? Przy szałasach pasterzy słyszę odpowiedź. Moje życie duchowe potrzebuje życia sakramentalnego, kapłanów- szafarzy. Nie pozwól mi nigdy zapomnieć o tym. Chcę, by życie mojej duszy było życiem sakramentami w Kościele, otwieraniem się na Twoją przychodzącą łaskę.
Święta Tereso, módl się za nami!
Pieśń nad pieśniami 1,15- 2, 6
O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja,
jak piękna,
oczy twe jak gołębice!
Zaiste piękny jesteś, miły mój,
o jakże uroczy!
Łoże nasze z zieleni.
Belkami domu naszego są cedry,
a cyprysy ścianami.
Jam narcyz Saronu,
lilia dolin.
Jak lilia pośród cierni,
tak przyjaciółka ma pośród dziewcząt.
Jak jabłoń wśród drzew leśnych,
tak ukochany mój wśród młodzieńców.
W upragnionym jego cieniu usiadłam,
a owoc jego słodki memu podniebieniu.
Wprowadził mnie do domu wina,
i sztandarem jego nade mną jest miłość.
Posilcie mnie plackami z rodzynek,
wzmocnijcie mnie jabłkami,
bo chora jestem z miłości.
Lewa jego ręka pod głową moją,
a prawica jego obejmuje mnie.
Teresa: Podniety miłości Bożej 3,14
O Panie nieba i ziemi, czy to być może, że już w tym życiu śmiertelnym dana nam jest możność cieszenia się Tobą w tak bliskiej zażyłości? Czy to być może, byśmy nie umieli czy nie chcieli zrozumieć tego, co Duch Święty tak jasno nam w tych słowach Pieśni nad pieśniami oznajmia o tych rozkoszach, jakimi Ty duszę miłującą Ciebie napawasz? Jakże wielka jest tkliwość słów Twoich! Jaka słodkość! Dość jednego takiego słowa, aby się cała w Tobie rozpłynęła! Bądź błogosławiony, Panie, za taką Twoją miłość i hojność! Cokolwiek byśmy dla Ciebie opuścili, nic na tym nie stracimy. Ileż to dróg, ile wynalazków i sposobów używasz na okazanie nam Twojej miłości! Nie dość Ci było pracować dla nas i cierpieć; nie dość śmierci okrutnej i męki najsroższej; nie dość, że na każdy dzień znosisz zniewagi od ludzi, a zawsze przebaczasz, ale nad to wszystko raczysz jeszcze mówić do duszy Cię miłującej takie słowa pełne miłości, jakie są w tej Twojej Pieśni nad pieśniami i uczysz duszę takimi słowy mówić do Ciebie! A taka jest w tych Twoich słowach boska wielmożność i potęga miłości, że nie wiem, jakby człowiek zdołał je znieść, gdybyś Ty sam temu, kto je słyszy i czuje, choć tylko wedle słabej miary natury ludzkiej, nie przychodził w pomoc, aby pod nawałą tej przewyższającej rozkoszy nie uległ.
Modlitwa
O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja!
Zaiste piękny jesteś, miły mój!
Czy słyszę jak Bóg mówi do mojej duszy, że jest piękna?
Czy mówię memu Bogu, że jest piękny?
Czy potrafię się zachwycić łaskami jakie otrzymuję?
Daj mi Panie łzy, łzy szczęścia, bo lewa jego ręka pod głową moją, a prawica jego obejmuje mnie.
Chcę chora być z miłości.
Otwórz moje oczy, bym dostrzegła moje szczęście!
Otwórz moje oczy, bym dostrzegła Twoje piękno, Panie!
Otwórz moje oczy, bym dostrzegła piękno mojego życia w Tobie!
Święta Tereso, módl się za nami!
Mój miły jest mój, a ja jestem jego,
on stada swe pasie wśród lilii.
Nim wiatr wieczorny powieje
i znikną cienie,
wróć, bądź podobny, mój miły,
do gazeli, do młodego jelenia
na górach Beter! Na łożu mym nocą szukałam
umiłowanego mej duszy,
szukałam go, lecz nie znalazłam.
«Wstanę, po mieście chodzić będę,
wśród ulic i placów,
szukać będę ukochanego mej duszy».
Szukałam go, lecz nie znalazłam.
Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto.
«Czyście widzieli miłego duszy mej?»
Zaledwie ich minęłam,
znalazłam umiłowanego mej duszy,
pochwyciłam go i nie puszczę,
aż go wprowadzę do domu mej matki,
do komnaty mej rodzicielki.
Teresa: Podniety miłości Bożej 3,6
Tej gotowości serca, tego ochotnego postanowienia woli jedynie Pan żąda, siła zaś nasza na nic Mu nie jest potrzebna, owszem, w tym właśnie boska wielmożność Jego ma swoje upodobanie, że wybiera sobie słabe i ułomne stworzenia, aby w nich zajaśniały wielkie Jego dzieła. Objawia się przez to jaśniej Jego potęga i pełniej ziszcza się Jego pragnienie, z jakim chce wylewać na nas swoje łaski. Wszelkie więc łaski i cnoty, jakich wam Bóg użyczył, mają dodawać wam ducha, abyście umiały poczynać sobie z mężnym postanowieniem i nie zważać na względy, jakie wam podsuwa rozum i własna słabość wasza. Czuwajcie, aby ta słabość nie wzmogła się jeszcze bardziej, gdybyście się dały uwodzić takim myślom: »a nuż się nie uda?«, »może niewarta jestem tego dla moich grzechów, by Pan mi użyczył tej siły, której użycza drugim?« Nie czas w takiej chwili myśleć o swoich grzechach, myśl tę odłóżcie na później. Nie w porę też, owszem, bardzo niewczesna jest taka pokora.
Modlitwa
Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów, szukać będę ukochanego mej duszy.
Niech mnie moja słabość nie zwodzi. Niech mnie nie zwodzi fałszywa pokora.
Stworzyłeś mnie do relacji z Tobą i nie ustanę dopóki Cię nie znajdę,
za każdym razem kiedy Cię zgubię. A gubię Cię przecież często, zdajesz się mi znikać.
Niech nigdy się nie zniechęcam. Ty czekasz na chwilę kiedy zakrzyknę:
Znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę.
Święta Tereso, módl się za nami!
Ja śpię, lecz serce me czuwa:
Cicho! Oto miły mój puka!
«Otwórz mi, siostro moja, przyjaciółko moja,
gołąbko moja, ty moja nieskalana,
bo pełna rosy ma głowa
i kędziory me – kropli nocy».
«Suknię z siebie zdjęłam,
mam więc znów ją wkładać?
Stopy umyłam,
mam więc znów je brudzić?»
Ukochany mój przez otwór włożył rękę swą,
a serce me zadrżało z jego powodu.
Wstałam, aby otworzyć miłemu memu,
a z rąk mych kapała mirra,
z palców mych mirra drogocenna
– na uchwyt zasuwy.
Otworzyłam ukochanemu memu,
lecz ukochany mój już odszedł i znikł;
życie mię odeszło, iż się oddalił.
Szukałam go, lecz nie znalazłam,
wołałam go, lecz nie odpowiedział.
Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto,
zbili i poranili mnie,
płaszcz mój zdarli ze mnie
strażnicy murów.
Zaklinam was, córki jerozolimskie:
jeśli umiłowanego mego znajdziecie,
cóż mu oznajmicie?
Że chora jestem z miłości.
Teresa: Podniety miłości Bożej 2,18
Ustrzec się całkiem wszelkiej winy i wszelkiego uchybienia nie zdołamy, ale niechże to przynajmniej będą uchybienia różne, nie zawsze te same, by snadź wciąż powtarzając się, nie zapuściły w nas korzeni, albo może i do wielu dalszych wykroczeń nie doprowadziły, bo wtedy o wiele trudniej byłoby je wykorzenić. Bo jak krzew albo drzewko w ziemi zasadzone i co dzień podlewane, tak się z czasem wzmocni i wybuja, że wyrwać go nie sposób bez użycia rydla i motyki, tak i każde uchybienie, choćby niewielkie, jeśli się co dzień powtarza, bez żadnego starania o poprawienie się z niego, rozrasta się i rozplenia w duszy i z wielką tylko trudnością da się jeszcze wykorzenić. Przy codziennym zaś plewieniu wyrwanie tych chwastów z łatwością się odbywa. Ale przede wszystkim Pana na modlitwie o pomoc proście, bo same z siebie mało co dokażemy i łatwiej jest mnożyć grzechy, niż je wyplenić. Pomyślcie, jak ciężko w dzień śmierci i sądu będą nam leżały na duszy te ciągłe, choćby małe, niewierności, a zwłaszcza nam, które Sędzia obrał sobie w tym życiu za oblubienice.
Modlitwa
Codzienność w miłości.
Może to najtrudniejsze.
Kochać Cię w wielkich porywach serca, od święta, w wielkich wydarzeniach i znaczących Twoich ingerencjach to co innego.
Ale codzienne, małe,
wydające się bez znaczenia gesty, słowa…
Stopy umyłam, mam więc znów je brudzić?
Chwila wahania,
zatrzymania na miłości własnej, małe lenistwo i …
Otworzyłam ukochanemu memu, lecz ukochany mój już odszedł i znikł; życie mię odeszło, iż się oddalił.
Oby zawsze moja dusza była zdeterminowana do powrotów,
zaczynania od nowa..
każdej godziny i każdego dnia.
Święta Tereso, módl się za nami!
O jak piękna jesteś, jakże wdzięczna,
umiłowana, pełna rozkoszy!
Postać twoja wysmukła jak palma,
a piersi twe jak grona winne.
Rzekłem: wespnę się na palmę,
pochwycę gałązki jej owocem brzemienne.
Tak! Piersi twe niech mi będą jako grona winne,
a tchnienie twe jak zapach jabłek.
Usta twoje jak wino wyborne,
które spływa mi po podniebieniu,
zwilżając wargi i zęby.
Jam miłego mego
i ku mnie zwraca się jego pożądanie.
Pójdź, mój miły, powędrujemy w pola,
nocujmy po wioskach!
O świcie pospieszmy do winnic,
zobaczyć, czy kwitnie winorośl,
czy pączki otwarły się,
czy w kwieciu są już granaty:
tam ci dam miłość moją.
Mandragory sieją woń,
nad drzwiami naszymi wszelki owoc wyborny,
świeży i zeszłoroczny
dla ciebie, miły mój, chowałam.
Teresa: Podniety miłości Bożej 4,12
Kiedy więc On raczy pozwalać na to, wołajmyż, córki: »Dla mnie Miły mój, a ja dla Miłego mego«. Tyś mój, o Panie! A kiedy Ty przychodzisz do mnie, czegóż jeszcze waham się i powątpiewam, czy zdołam Tobie w czym usłużyć? Odtąd już, Panie, chcę zupełnie zapomnieć o samej sobie, i o to tylko się troszczyć, co mogę uczynić dla Twojej chwały! Nie chcę już mieć innej woli, jedno Twoją wolę. Lecz siły moje są słabe, Ty jeden mocny jesteś, mój Boże, i wszystko możesz! Ja jedno tylko mogę: mieć każdej chwili ochotną wolę do wszystkiego, czego Ty chcesz. Taką też wolą, od tej chwili będę Ci służyć”.
Modlitwa
Jam miłego mego, a mój miły mój.
Miły mój Boże, niech moja modlitwa nie będzie jedynie prośbą, skargą, dziękczynieniem, czy przeproszeniem.
Niech będzie także miłosnym wyznaniem.
Obym potrafiła moja dusza mówić do Ciebie językiem zakochanych.
Chcę, by nasze spotkania dawały mi radość doświadczenia kochania i bycia kochanym.
Boże, jesteś miłym Bogiem!
Święta Tereso, módl się za nami!
Miły mój zszedł do swego ogrodu,
ku grzędom balsamicznym,
aby paść [stado swoje] w ogrodach
i zbierać lilie.
Jam miłego mego, a mój miły jest mój,
on [stado swoje] pasie wśród lilii.
Piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak Tirsa,
wdzięczna jak Jeruzalem,
groźna jak zbrojne zastępy.
Odwróć ode mnie twe oczy,
bo niepokoją mnie.
Włosy twoje jak stado kóz
falujące na [górach] Gileadu.
Zęby twoje jak stado owiec
wychodzących z kąpieli,
każda z nich ma bliźniaczą,
nie brak żadnej.
Jak okrawek granatu skroń twoja,
za twoją zasłoną.
Sześćdziesiąt jest królowych
i nałożnic osiemdziesiąt,
a dziewcząt bez liczby,
[lecz] jedyna jest moja gołąbka, moja nieskalana,
Jedyna swej matki,
wybrana swej rodzicielki.
Teresa: Podniety miłości Bożej 4, 8-9
O chrześcijanie! O córki moje! Ocknijmy się już z tego snu! Patrzmy, jak boska hojność Pana nie czeka nawet życia przyszłego z przygotowaną nagrodą, ale już w tym życiu daje zapłatę. O Jezu mój, obyśmy już zrozumieli, jaki to dla nas zysk, rzucić się w objęcia Twoje i takie ścisłe z Boskim Majestatem Twoim uczynić przymierze: „Ja dla Miłego mego, a dla mnie Miły mój”, by patrzyć na Ciebie tylko, jak Ty na mnie spoglądasz i byś Ty miał pieczę o moich potrzebach, a ja będę miała staranie o Twoich. Nie bądźmy takimi miłośnikami samych siebie, byśmy przez zbytnią miłość, jak to mówią, sami sobie oczy wyłupili.
Modlitwa
Patrzyć na Ciebie tylko,
jak Ty na mnie spoglądasz i byś Ty miał pieczę o moich potrzebach, a ja będę miała staranie o Twoich.
Jak Ty na minie patrzysz, Boże?
Chcę mieć spojrzenie miłosne, podobne Twojemu.
Chcę patrzeć na Ciebie zawsze z nowością,
jakbym patrzyła pierwszy raz, z zachwytem.
A czym są Twoje potrzeby?
Miłość.
Spraw bym umiała tak zająć się Miłością, by wierzyć, że Ty zajmiesz się całą resztą, całym moim życiem, wszystkimi jego aspektami, całą jego rzeczywistością.
Każdego dnia mówisz przecież do mojej duszy – jedyna jest moja gołąbka.
Święta Tereso, módl się za nami!
Kim jest ta, co się wyłania z pustyni,
wsparta na oblubieńcu swoim?
Pod jabłonią obudziłem cię;
tam poczęła cię matka twoja,
tam poczęła cię ta, co cię zrodziła.
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu,
jak pieczęć na twoim ramieniu,
bo jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,
żar jej to żar ognia,
płomień Pański.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
nie zatopią jej rzeki.
Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu,
pogardzą nim tylko.
Teresa: Podniety miłości Bożej 6,1
O duszo od Boga umiłowana, nie udręczaj siebie podobnymi myślami! Kiedy Pan w boskiej łaskawości swojej do takiego z sobą zjednoczenia cię podnosi, kiedy z taką niepojętą tkliwością mówi do ciebie, jak do Oblubienicy z Pieśni nad pieśniami: “Wszystka jesteś piękna, przyjaciółko moja”, i tyle innych słów najczulszych, nie dopuści tego, byś Go w tejże chwili obrazić mogła, ale raczej wesprze cię łaską swoją, abyś, choć sama z siebie nic uczynić nie możesz, Jego boską mocą jeszcze milszą Mu się stała. Widzi On bowiem tę duszę wyzutą z siebie dla Jego miłości tak, iż sama siła miłości odjęła jej rozum i wszystkie inne władze, aby Go więcej jeszcze miłować mogła; miałżeby więc nie oddać siebie tej, która Jemu całą siebie oddaje? To być nie może; nie zniosłoby tego wspaniałomyślnie Jego serce.
Modlitwa
Gdzie tkwi piękno mej duszy? W jaki sposób piękna jest ma dusza? Piękniejsza jestem im bardziej podobna do Ciebie, Jezu! Jestem piękna Tobą! Twój Ojciec zachwyca się mną, gdy znajduje podobieństwo do Ciebie, Jezu! Całe moje piękno, całe moje bogactwo jest w Tobie, jest Tobą! Chcę coraz bardziej upodabniać się do Ciebie, chcę być Tobą. Jam miłego mego, a mój miły jest mój.
Święta Tereso, módl się za nami!
Nie budźcie ze snu, nie rozbudzajcie ukochanej,
póki nie zechce sama.
Teresa, Podniety miłości Bożej 2,16
Na różne więc sposoby Boski Król nasz ofiaruje duszom pokój i swoją przyjaźń, jak o tym na każdy dzień przekonać się możemy, tak na modlitwie, jak i poza modlitwą; tylko że my z naszej strony mało sobie ważymy te zabiegi o nas Jego Boskiego Majestatu. Jaka jest wysokość, na której potrzeba stanąć duszy, aby mogła prosić o to, o co prosi oblubienica, o tym, córki, wtedy dopiero dowiecie się, gdy was Pan raczy podnieść do siebie. Ale choćby tego nigdy nie uczynił, nie traćcie jednak otuchy, bo i najniższy, jakiego by wam użyczył, stopień Jego przyjaźni, nad wszelki wyraz bogatymi was czyni, jeśli jeno z waszej strony nie zbywa na należnym współdziałaniu. Lecz na tym właśnie często niestety nam zbywa, i dlatego, boleśnie o tym i mówić, że z własnej winy naszej nie osiągamy tej boskiej przyjaźni i poprzestajemy na tak małym.
Modlitwa….
_______________________________________________________________________
28 marca to 500. rocznica urodzin św. Teresy od Jezusa. Tylko Bóg wiedział kim będzie, miał plan, który będzie jej komunikował na modlitwie przez długie lata aż do momentu końca jej życia, kiedy ona sama powie „czas iść”.
Generał Zakonu karmelitów bosych Saverio Canistra w kościele „La Santa” w Ávila, podczas Mszy św. celebrowanej w przeddzień rozpoczęcia oficjalnych obchodów Jubileuszu 500-lecia, powiedział:
gdy wydawało się, że w tak wymownym dniu wszyscy coś ofiarujemy naszej Świętej Matce, zauważyłem, że ponad wszelką wątpliwość najważniejszym darem jest i zawsze pozostanie ona sama, Teresa od Jezusa.
Św. Teresa wciąż towarzyszy i jest darem dla pokoleń swoich duchowych córek i synów.
W rozeznawaniu jej drogi towarzyszyli i wspierali ją ojcowie różnych rodzin zakonnych. Oni byli dla Świętej darem. U nich często zasięgała rady.
W kaplicy narodzenia św. Teresy /zdjęcie powyżej/ w której panuje półmrok i cisza można zobaczyć 4 obrazy, przedstawiające 4 rodziny zakonne /poniżej jeden z nich, przedstawiający ojców karmelitów/
U góry, w tle każdego z nich z ust Jezusa płyną słowa do św. Teresy o treści:
Daję tobie ducha ubóstwa – Teresa w towarzystwie ojców franciszkanów
Daję tobie ducha pobożności – przy ojcach karmelitach,
Daję tobie ducha mądrości – przy ojcach dominikanach,
Daje tobie ducha religijności – przy ojcach Jezuitach.
Św. Teresa wzięła tego ducha od każdego zakonu i stworzyła coś zupełnie nowego.
I tak: nie byłoby pierwszej fundacji gdyby nie starania brata Piotra z Alcantary. Do odkrycia charyzmatu misyjnego potrzebne było spotkanie z innym franciszkaninem ojcem Maldonado.
Najlepszymi nauczycielami rozeznawania duchowego byli ojcowie jezuici.
Oparcie dla doświadczeń mistycznych Teresa znajdowała w wiedzy mądrości dominikanina Garcia de Toledo i ojca Baneza i wielu innych.
A z ojcami karmelitami była możliwa odnowa Karmelu i misja.
Boże uczyń nas wiecznym darem dla Ciebie
______________________________________________________________________
W szkole Ducha Świętego
Dziedzictwo ducha
Immakulata J. Adamska OCD
Ojciec Święty Jan Paweł II w uroczystość Zesłania Ducha Świętego (7.6.1981 r.) przemówił do Episkopatu całego świata, zebranego w bazylice watykańskiej: „O, jakże szczodry jest Pan! Dał Apostołom Ducha Świętego. (…) Powiedział: «Weźmijcie». Czyż nie bardziej jeszcze oddał ich Duchowi Świętemu ? Czyż człowiek może wziąć Boga Żywego i posiadać Go «na własność»? Więc Chrystus oddał Apostołów, tych, którzy byli zaczątkiem nowego ludu i fundamentem Jego Kościoła, Duchowi Świętemu. Oddał, aby Go przyjęli jako Dar”.
Te słowa rzucają snop światła na wizję św. Teresy streszczającą w geście Ojca Niebieskiego jej relację do Trzeciej Osoby Trójcy Przenajświętszej. Pisze ona: „Zdało mi się, że Osoba Ojca przygarnia mnie do Siebie. Między innymi powiedział do mnie na dowód swojej miłości: „Oddałem ciebie Synowi mojemu i Duchowi Świętemu (…) Cóż ty za to możesz oddać Mnie?”.
Oddanie domaga się wzajemnego oddania. Teresa zaczęła je od codziennego poddawania się działaniu Ducha Świętego, bez względu na to, dokąd i w jaki sposób prowadził. Przede wszystkim trwała przy Nim wiernie, gdy doświadczała pustki, nieładu, bezkształtu i ciemności swego serca. Przez więcej niż połowę życia przeżywała w sobie mękę chaosu i mogła odnieść do siebie słowa Księgi Rodzaju: „ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami”. Ku unoszącemu się nad jej wewnętrznym chaosem Duchowi wyciągała błagalnie swe ręce, aż poczuła szelest Jego skrzydeł, wzywający ją do lotu. Wierzyła, że mocen jest zaprowadzić w niej Boży ład, że jest Sprawcą nowego stworzenia. Kiedy w wierze dotknęła Jego potęgi i sama doznała Jego dotknięcia, została przemieniona tak, że prawdziwie mogła napisać w autobiografii: „Odtąd zaczyna się inna, nowa księga, to jest inne, nowe życie, życie, którym Bóg żył we mnie, bo bez Niego niepodobna, bym mogła w tak krótkim czasie wyzwolić się. Chwała niech będzie Panu, iż mnie wybawił ode mnie”.
Łaski mistyczne
Kontemplacja ziemskiego życia Jezusa i wzorowanie się na nim to najowocniejsza współpraca z Duchem Świętym. Przełom w życiu Teresy – jak wiemy – spowodował wstrząs na widok wizerunku skatowanego Chrystusa. Po raz pierwszy pojęła straszliwą rzeczywistość Ubiczowania; była do głębi wstrząśnięta, „oglądając Pana w takim stanie”. Żal, skrucha, poczucie niewdzięczności, a jednocześnie miłość i jakaś wyzwalająca moc rozrywały dotychczasowe ograniczenia jej duszy, tak że – jak pisze – zdawało się jej, że serce w niej pęka. Rzuciła się na kolana i błagała Chrystusa o umocnienie. aby Go już więcej nie obrażała.
To przeżycie z 1555 r. zapoczątkowało jej nową relację do Boga – modlitwę wewnętrzną – i przygotowało „jej ducha na niebieskie zaślubiny z Duchem niestworzonym”.
Trzy lata trwały zmagania Świętej o czystość i wolność serca, gdy wspaniałość Bożego wezwania wyniosła ją na wyżyny niewielu dostępne. Sam Duch Święty przyszedł w pomoc jej mozolnym wysiłkom zrozumienia i wypełnienia prostej prawdy, że „gdy dusza opróżni siebie z wszelkiego przywiązania do rzeczy stworzonych i oderwie się od nich dla miłości Boga, Bóg niechybnie napełni ją sobą”.
Sceneria pierwszej łaski zachwycenia, jakiej Święta doznała na oczach sióstr w klasztorze Wcielenia w 1558 r., nie była wyreżyserowana. Teresa z wewnętrznym oporem myślała o poleceniu o. Jana Pradanosa TJ swego ówczesnego kierownika, by porzuciła pewne przyjaźnie, „w których – jak pisze – choć nie było obrazy boskiej, było jednak dużo ludzkiego przywiązania. Wymawiałam się spowiednikowi. Kiedy nie ma w tym obrazy Bożej mówiłam – czemuż więc miałabym okazywać się niewdzięczną? On na to zachęcił mnie, abym przez kilka dni polecała tę sprawę Bogu, odmawiając hymn Veni Creator”.
„W czasie tej modlitwy przyszło na mnie zachwycenie tak nagłe, że prawie całkiem odeszłam od siebie. Usłyszałam słowa: «nie chcę już, byś obcowała z ludźmi, jeno z aniołami».
Na dźwięk tych słów – pisze – „wielki mnie strach ogarnął, tak z powodu silnego wstrząsu, jaki w mej duszy wywołało zachwycenie, jak i dlatego, że słowa one brzmiały gdzieś w najdalszej głębi mojego ducha”.
Ta łaska dała jej bezpośredni stosunek do rzeczywistości nadprzyrodzonej. W ekstazie stykają się z sobą najbardziej odległe bieguny: poczucie własnej małości i grzeszności a jednocześnie wyniesienie do wyżyn serafina. Wyznaje z pokorą: „Chcieć zrobić z siebie anioła, póki się jest na tej ziemi – zwłaszcza gdy kto tak głęboko ugrzązł w ziemi jak ja – jest to nierozum”. A jednak zaświadcza z mocą: „Od tego dnia nabrałam wielkiego męstwa do opuszczenia wszystkiego dla Boga. Spodobało się Jemu w jednej chwili – przemienić swoją służebnicę w innego człowieka”.
Teresa weszła w zasięg działania Ducha Świętego. Stała się czułą anteną dla Jego impulsów i oświeceń. Zrozumiała, że „kto łączy się z Panem, jest z Nim jednym Duchem”; że „Bóg sam jest Sprawcą i Dawcą jej życia, o czym świadczą Jego tajemne natchnienia i porywy. Maluczka kryniczka wysącza strumyczki wody żywej. Dusza czuje ukryte w niej działanie i Boskie źródło; że jest w jej wnętrzu Wyższy nad nią, Ktoś, Kto ją wodą żywą, z Niego płynącą ochładza, i wypuszcza te strzały, które ją ranią i życie dają jej duchowemu życiu”.
Przebicie serca
Zranienia boskim grotem przez serafina doznała Święta dwa lata później (w 1560 r.). Ujrzała anioła, „a w jego ręku długą włócznię złotą, której grot był jakby z ognia. Tą włócznią, zdało mi się – pisze – kilkoma nawrotami serce mi przebijał, zagłębiając ją aż do wnętrzności. Pozostawił mnie całą gorejącą wielkim zapałem miłości Bożej. Ból tego przebicia był tak wielki, że wyrywał mi z piersi jęki; lecz to męczeństwo sprawia zarazem taką przewyższającą wszystko słodycz, że nie czuję najmniejszego pragnienia, by się ono skończyło, i w niczym innym dusza moja nie znajduje zadowolenia, jeno w Bogu samym”.
Bernini w sławnej rzeźbie w kościele S. Maria della Vittoria w Rzymie usiłował przedstawić tę scenę z plastyczną wyrazistością upojenia Świętej. Cała postać zdaje się być tylko jednym uczuciem zachwytu i bólu. W swej próbie uzmysłowienia zjawiska, Bernini, mimo że w zestawieniu upojenia i religijności posunął się do granic tego, co dopuszczalne, dał przecież tylko słaby zarys rzeczywistości.
Bo jak oddać wołania Teresy, która każdym nerwem swej istoty modli się: „Któż by zdołał zbadać, jak głęboko sięga ta rana i skąd pochodzi? I czym by się dała uśmierzyć ta męka, tak bolesna zarazem i rozkoszna? (…) Jakże prawdziwie mówi oblubienica w Pieśni: «Miły mój dla mnie, a ja dla Niego». Najpierw mówi. «Miły mój dla mnie» – bo niepodobna, by taka miłość boska poczęła się z tak niskiego źródła, jakim jest miłość moja. (…) Już więc Miły mój dla mnie, a ja dla Niego! Któż teraz pokusi się rozdzielić i zagasić te dwa ognie, takim płomieniem płonące? Próżny by był wysiłek, bo oba się złączyły z sobą i zamieniły się w jeden”.
Św. Jan od Krzyża, przed którym Teresa wypowiadała się swobodniej niż w opisie literackim daje nam jej teologiczną interpretację tej łaski, wskazując na Ducha Świętego jako jej sprawcę. Pisze: „Ranę zadał Duch Święty, w celu uszczęśliwienia duszy, a Jego pragnienie, by ją uszczęśliwić, jest wielkie. (…) Możemy powiedzieć, że to upalenie i ta rana są najwyższym stanem, jaki można osiągnąć w tym życiu. (…) Zachodzi tu bezpośrednie, bez żadnej formy i figury rozumowej czy wyobrażeniowej, dotknięcie duszy przez Bóstwo”.
To dotknięcie – według św. Jana od Krzyża – udarowuje duszę charyzmatem duchowego ojcostwa czy macierzyństwa. „Mało dusz dochodzi do tego stanu; osiągają go te zwłaszcza, których moc i duch mają przejść w spuściźnie na ich dzieci. Bóg w pierwocinach ducha daje rodzicom bogactwa i zasoby, odpowiednio do liczby tych, którzy mają przejąć ich naukę i dziedzictwo”.
O łasce zranienia Miłością, zwanej również „Chrztem Ducha Świętego”, będącej równocześnie łaską dla całego Karmelu terezjańskiego, mówi modlitwa mszalna i brewiarzowa na uroczystość „Przebicia serca św. Teresy”, obchodzoną w rodzinie karmelitańskiej corocznie w dniu 26 sierpnia: „Panie, Boże nasz, któryś w cudowny sposób rozpalił serce naszej św. Matki Teresy ogniem Twojego Ducha Świętego i umocniłeś ją do podjęcia trudnych zadań na chwałę Twego Imienia, spraw za jej przyczyną, abyśmy przeżywali w sobie moc Twojej Miłości, która by nas pobudzała do wielkodusznej pracy dla Ciebie”.
Mszał rzymski, choć tej modlitwie nadaje powściągliwszą formę, treść przecież zostawia tę samą: „O Boże, Ty za pośrednictwem Twego Ducha kierowałeś św. Teresą, aby ukazała Kościołowi drogę poszukiwania doskonałości, spraw, abyśmy karmili się skarbem jej nauki duchowej, i racz nas zapalić pragnieniem prawdziwej świętości”.
Oszołamiające bezmiarem swej tajemnicy ekstazy Teresy trwały zaledwie krótkie chwile, ale wynagradzały lata. Koniec zachwytu i powrót do zwykłego życia był dla niej jak wygnanie z raju. Pisze: „Czułam ból w nerwach i w całym ciele, jak gdybym wszystkie członki miała rozbite i stargane”. I znów wkraczała w nowy okres mąk duchowej oschłości, których misterium zastrzeżone jest świętym. Gdy zaś ten dar uznała za łaskę cenniejszą nad zachwyty, bo zespalającą ją z wolą Bożą, Duch z jeszcze większą mocą porywał ją na szczyty zjednoczenia z sobą.
Gołębica i Trójca Przenajświętsza
W Sprawozdaniach duchownych Teresy z r. 1571 czytamy: „We wtorek po Wniebowstąpieniu Pańskim, pozostając jakiś czas na modlitwie, po Komunii z oschłością przyjętej (…) żaliłam się Panu na nędzę naszej natury. Niebawem dusza moja zaczęła płonąć żarem niebieskim i zdało mi się, że jasno, w widzeniu umysłowym, widzę obecną całą Trójcę Przenajświętszą. (…) Na krótko przed tym widzeniem, przystępując do Komunii św., zanim mi ją podano i gdy Najświętsza Hostia była jeszcze w puszce, ujrzałam nad nią jakby gołębicę, z szelestem poruszającą skrzydłami”.
Wizja ta ukazuje nam znowu rolę Ducha Świętego w mistycznych doświadczeniach Teresy. Jego związek z Eucharystią wyraża już sama nazwa Eucharystii jako Daru – donum per excellentiam – wypływającego z Ducha Świętego, Daru Wiekuistego, który jest w Eucharystii z całą swą istotą i mocą. Dlatego zapewne dawne naczynia do przechowywania Eucharystii miały kształt gołębicy dla wyrażenia, że Duch Święty, Sprawca Najświętszego Sakramentu, obejmuje Go i przenika i jednocześnie w Nim przebywa z całą naturą i mocą.
Druga, trynitarna część tej wizji jest niejako dopełnieniem pierwszej. „Jedność bowiem życia i substancji zachodząca między Ojcem i Synem znajduje w Eucharystii możliwie najdoskonalsze swoje odbicie i przez nią przechodzi na nas. (…) W ciele Słowa, pełnym Ducha Świętego, my tego Ducha niejako ssiemy z piersi i z Serca samego Słowa, od którego pochodzi i skąd wylewa się na wszystkie członki mistycznego Ciała. Łączy się On z nami dwoma sposobami posłannictwa: najpierw przez tchnienie Bożego życia, świętej miłości, która zwłaszcza tutaj dochodzi do szczytu, gdzie my dzięki jedności z Synem łączymy się tak ściśle z Jego Niebieskim Ojcem, kiedy jako zadatek miłości Boga daje się nam za pokarm; po wtóre jako pieczętujący nasze przybrane synostwo i zjednoczenie z Bogiem, które w Eucharystii osiąga swą pełnię i doskonałość”.
To, co staraliśmy się objaśnić długim wywodem teologicznym ks. Macieja Józefa Scheebena, św. Teresa objaśnia w kilku słowach: „Poznałam, w jaki sposób Bóg jest jeden w trzech Osobach. Wydało mi się zarazem, że wszystkie trzy Osoby, wyraźnie przedstawiające mi się we wnętrzu duszy, oznajmiają mi, że każda z nich osobnej użycza mi łaski”.
Zwróćmy jeszcze uwagę na to, co Święta sama łączy we wzajemnej relacji pisząc, że na krótko przed objawieniem Trójcy Przenajświętszej widziała gołębicę nad konsekrowaną Hostią. Duch Święty jest więc przyczyną sprawczą tego objawienia, ukazującą jedyną drogę do Prawdy. Tylko w Duchu Świętym i poprzez Niego człowiek może dotknąć misterium Trójjedynego Boga. Jezus powiedział: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej Prawdy” (J 16, 13).
Tajemnica wewnętrznego życia Bożego jest dostępna jedynie Duchowi Świętemu. On sam mógł uzdolnić Teresę do wniknięcia poza zasłonę wiary i tak ją kształtować, że cała otworzyła się pokornie na światło przychodzące z pozarozumowego źródła, na miłość i dziecięcą wiarę. Przenikając poza głowa, myśli i uczucia, dotknęła nie tylko tajemnicy Boga, ale także tajemnicy swej własnej istoty, powołanej do obcowania z Nim i włączonej w obcowanie z sobą Osób Boskich w wiekuistej miłości, w której Ojciec i Syn, razem złączeni, przelewają swoją Boską naturę na Ducha Świętego, będącego płomieniem ich nieogarnionej miłości.
W Wołaniach duszy do Boga Święta zachęca: „Rozważaj wielką rozkosz miłości, jaką ma Ojciec, poznając swego Syna, i Syn Ojca Swego, i zapał, z jakim Duch Święty jednoczy się z Ojcem i Synem! Żadna z trzech Osób nie może się odłączyć od tej miłości i od tego poznania, bo wszystkie trzy jedną są istotnością”.
Następną wielką wizję Ducha Świętego przeżyła Teresa trzy lata później, w wigilię uroczystości Zielonych Świąt 1574 r. W czasie modlitwy przyszło na nią uniesienie wewnętrzne i ujrzała nad swą głową gołębicę, poruszającą skrzydłami, jakby ją wzywała do lotu. „Chwała tego zachwycenia – wspomina – była ogromna. Większą część świąt chodziłam jak pogrążona w sobie i nieprzytomna, że nie wiedziałam, co z sobą począć, ani jakim sposobem taka niezmierna łaska i szczęśliwość może się we mnie zmieścić. Nic prawie nie widziałam ani nie słyszałam od tej wielkiej szczęśliwości i rozkoszy wewnętrznej. Od onego dnia czuję w sobie bardzo wielki postęp, nierównie wyższy stopień miłości Bożej i niezmiernie silniejsze w cnotach utwierdzenie. Chwała bądź Panu i dziękczynienie za nieskończoną dobroć Jego na wieki! Amen”.
Gdzie Duch, tam wolność
Nasuwa się pytanie, czy taka działalność Ducha świętego umniejszała osobistą wolność Teresy. Nie! Jej wolność została przeniknięta pierwiastkiem Bożym i umocniona, na miarę jej prawości, uległości i pokory. Będąc w strefie panowania Ducha Świętego, była jednocześnie w punkcie spotkania wolności Boga z jej własną wolnością. Jedynie Bóg wie, w jaki sposób Jego najwyższa wolność, pełna miłości do słabego człowieka, może go prowadzić, nie ograniczając jego osobistej wolności. Działanie Ducha nie zastąpiło własnego działania Teresy, lecz On sprawiał, że jasno widziała i pragnęła tego, co sam dla niej przygotował. Jedynie Bóg jest nieskończenie wolny, a Duch Święty jest wolnością samego Boga w człowieku, i tylko On czyni go wolnym. Teresa była osobą aktywną, niezłomnym świadkiem Ewangelii, ale równocześnie była zachwycona Chrystusem i na tym zasadza się wolność jej wyborów, sterowana impulsami Ducha Świętego. Były one w życiu Teresy bardzo osobiste i niepowtarzalne, jak niepowtarzalną była jej osobowość. Duch Święty, przenikając najgłębsze sfery jej istoty, działał zgodnie z jedynością jej charakteru; i choć to działanie najczęściej pozostawało nieuchwytne nawet dla niej samej, przecież cytowane wizje pozwalają dojrzeć pewne jego charaktery styczne rysy.
„Nie, Boże mój, nie! – modli się Teresa. – Nigdy już nie będę polegała na żadnej rzeczy, której bym sama chciała dla siebie! Ty za mnie chciej i ze mną czyń, cokolwiek pragniesz! Ja chcę również tego, bo wszystko dobro moje w tym, bym czyniła Twoją wolę! Gdybyś Ty, Panie, chciał czynić moją i spełniać wszystkie moje pragnienia i chęci, wyszłoby to na moją zgubę. «O jakże mizerna jest mądrość śmiertelnego człowieka, jak niepewne wszelkie jego przewidywania!» (Mdr 9, 14). Ty sam Twoją mądrością i opatrznością upatruj i podaj środki potrzebne, aby dusza moja służyła Ci raczej według Twojego upodobania, a nie mojego! Nie karz mnie, dając mi, czego chcę i pragnę, a czego by nie chciała Twoja miłość, która niech wiecznie żyje we mnie! (…) Jaka większa i nędzniejsza niewola nad niewolę duszy, wyłamującej się z rąk swego Stwórcy? Błogosławiony, kto dobrodziejstwy miłosierdzia Bożego tak się czuje związany jakoby mocnymi łańcuchami, iż nie ma już władzy ani siły z nich się wyzwolić. «Mocna jest jak śmierć miłość, twarda jak otchłań» (Pieśń 8, 6)”.
„O wolna wolo, jesteś nędzną niewolnicą twojej wolności, jeśli nie żyjesz przybita i przytwierdzona gwoździami bojaźni i miłości Tego, który cię stworzył! O, kiedyż nastanie ten dzień szczęśliwy, w którym ujrzysz siebie zanurzoną w nieskończonym morzu najwyższej prawdy i już nie będziesz miała wolności do grzechu ani byś już jej nie chciała, bo będziesz bezpieczna od wszelkiej nędzy staniesz się uczestniczką natury i życia twego BOGA”.
Miłość za miłość
Poznanie Teresy sterowane światłem Ducha Świętego dawało jej energię do działania w miłości. Dobrze się stało, że karmelitanki z takim pietyzmem przechowały i powielały Pisma swej Matki, gdyż dzięki temu możemy do dziś korzystać z tego skarbu światła i wiedzy, który wcześnie stał się depozytem całego Kościoła. Światłem jest dla nas wszystko, co Teresa zrozumiała z tajemnicy Boga, z misterium Chrystusa i zbawienia oraz z tajemnicy człowieka. Udział w kontemplacji Ojca przez Chrystusa dawał jej nadzwyczaj jasne i wierne poznanie, pewność prawdy i mądrość, zdolną przemienić jej serce i umysł. Jej osobista odpowiedź na miłość przez miłość posiada moc zapalania do miłości także naszych serc.
Wiemy, że za każdą łaskę Ducha Świętego była Mu wzruszająco wdzięczna. On sam nauczył ją – jak Maryję – „rozważać w sercu”. Chodziła więc po dróżkach Jego łask, szukając sposobu, jak by Go bardziej uczcić. W ten sposób jeden wylew Ducha Świętego pociągnął za sobą drugi.
W Sprawozdaniu duchowym z dn. 23.5.1575 r. czytamy: „W drugi dzień Zesłania Ducha Świętego, gdy bawiłam w Sewilli dla założenia tamtejszej fundacji (…) stanęła mi na myśl wielka łaska, jaką mi uczynił Duch Święty w takiż dzień uroczysty i powstało we mnie wielkie pragnienie oddania Jemu jakiej bardzo znacznej usługi. (…) Przyszło mi na myśl, że choć uczyniłam już ślub posłuszeństwa, mogę go przecież uczynić w sposób jeszcze doskonalszy i że przyjemną Mu będzie ta ofiara”. Złożyła więc ślub posłuszeństwa o. Gracjanowi, co było to rzeczywiście ofiarą, wiążącą ją na całe życie i na mocy posłuszeństwa zobowiązującą do nadludzkich często wysiłków”. „Powiedziałam sobie – pisze dalej – że ofiara ta im jest cięższa, tym będzie lepsza; że ślub ten uczynię dla miłości Ducha Świętego i tym samym jakoby zobowiążę Go, aby dawał światło temu Ojcu, by on mógł mnie oświecać”.
„Miłość za miłość” tkwi korzeniami w tajemnicy paschalnej, w konieczności przechodzenia przez śmierć do życia. Teresa więc przyzywała różnych form tej śmierci, aby otrzymać łaskę najpełniejszego zanurzenia w tajemnicy życia. „Daj mi, Panie, utrapienia, daj prześladowania! – woła. – (…) Dusza chce naśladować, jak tylko może, to życie najboleśniejsze, jakim żył Chrystus”.
Warto też ukazać jej prostą i dziecięcą miłość do trzeciej Osoby Trójcy Przenajświętszej oraz zażyłość z Nią, w codziennej praktyce każdemu dostępnej. Z żarliwym naleganiem prosiła nieustannie Ducha Świętego o pomoc i – jak można zauważyć – nigdy nie prosiła daremnie. Wzywała Go w każdej pracy, w nagłówkach listów i swoich Pism. Najwięcej tych inwokacji znajdujemy w Twierdzy wewnętrznej, gdzie zresztą wpływ Ducha Świętego jest bardzo widoczny. Przy IV Mieszkaniu pisze: „Wielką odczuwam potrzebę polecić siebie, jak to i uczyniłam, Duchowi Świętemu i błagać Go, aby odtąd już sam mówił za mnie, abym zdołała powiedzieć nieco o dalszych mieszkaniach, jakie nam jeszcze pozostają, tak iżbyście je zrozumiały. Tu bowiem zaczynają się rzeczy nadprzyrodzone, które niezmiernie ciężko jest objaśnić w sposób zrozumiały, jeśli Pan sam tego nie uczyni”. „Niech łaska Jego raczy to sprawić, bym zdołała choć w cząstce jakiej objaśnić te rzeczy tak trudne; bo jeśliby On sam i Duch Święty nie prowadził pióra mego, rzecz pewna, że byłoby to zadanie niepodobne”.
Św. Teresa doświadczyła osobowej mocy Ducha i była świadoma, że On na to ją umacnia, aby ona z kolei mogła umacniać innych. W Drodze doskonałości zachęca siostry: „Jakkolwiek miałybyście umysł roztargniony, gdy jeno stawicie się myślą między takim Synem i takim Ojcem, z konieczności znajdziecie tam i Ducha Świętego. On będzie działa w woli waszej, i serce wam zagrzeje, i umysł tak ustali, że jeśli nie wzgląd na własną korzyść, to siła Jego miłości przywiąże was do Niego”.
Biblijne symbole Ducha Świętego w pismach św. Teresy
Od wczesnych lat Teresa ma przeczucie tajemnicy kryjącej się w symbolu „żywej wody”. „Gdy byłam jeszcze dzieckiem – pisze – i nie rozumiałam, jak to dziś rozumiem, jej głębokiego znaczenia, błagałam Pana po wiele razy, aby mi dał tej wody; później też wszędzie, gdziekolwiek przebywałam, miałam przy sobie obraz przedstawiający tę tajemnicę, a pod nią wypisane słowa Samarytanki do siedzącego przy studni Zbawiciela: «Domine, da mihi hanc aquam» (Panie, daj mi tej wody)”. Dlatego w odnowionej liturgii Karmelu terezjańskiego we Mszy św. ku czci św. Teresy czyta się teksty o wodzie żywej.
W Twierdzy wewnętrznej spotykamy opis przeżycia, który wraz z odniesieniem do Psalmu 118, 32 „Dilatasti cor meum” (rozszerzyłeś moje serce) w oryginalny sposób objaśnia znaczenie „wody żywej” i jest osobistym doświadczeniem przez Świętą słów Chrystusa: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego”.
W przeżyciu świętej Teresy wygląda to tak: „Woda tryska do duszy ze zdroju, którym jest sam Bóg (…) i sprawuje w niej duchowe rozkosze, które z niewypowiedzianym pokojem, cichością i słodyczą przenikają aż do dna istności. Następnie woda ta rozlewa się i nurtuje po wszystkich mieszkaniach duszy, po jej wszystkich władzach, aż w końcu dochodzi i do ciała”. Wielu teologów nie waha się porównywać tego doświadczenia z „chrztem w Duchu Świętym”.
Innym ulubionym przez Teresę symbolem jest biblijny symbol ognia, któremu nadaje swoistą interpretację. W Podnietach miłości w ogniu Ducha Świętego widzi przelewający się z Boga zdrój Jego życia. Pisze: „Niekiedy wiekuiste Słońce przedrze na chwilę obłok jasnym promieniem swojej nieskończonej miłości i da duszy ujrzeć i uczuć. jak blisko jest przy Jego Boskim Majestacie. (…) Ja sądzę, że Duch Święty działa tu jako pośrednik między duszą a Bogiem. On sam wznieca w niej te żarliwe pragnienia i tak ją rozpala, że cała staje się ogniem”. Rozdział nosi tytuł: „O skarbach, jakimi wzbogaca się dusza przez działanie Ducha Świętego”.
W swej autobiografii św. Teresa wyznaje: Zdumiewałam się nad cudowną potęgą tego ognia wewnętrznego, który snadź prosto od Boga i z wiekuistego ogniska miłości jego zstępuje w duszę; bo jak nieraz już mówiłam, jakkolwiek bym pragnęła i aż do wyniszczenia siebie wysilała się, nie jest w mojej mocy zdobyć choć jedną jego iskierkę, jeśli Pan sam w swej Boskiej łaskawości użyczyć mi go nie raczy. Ogień ten, gdy zstąpi na duszę, pochłania w sobie starego człowieka i wszystkie jego niedostatki, niemoce i nędze. (…) Dusza wychodzi z niego inna niż była, pełna większych i świętszych niż przedtem pożądań i wielkiego męstwa”.
Ognia tego doświadczyła Święta podczas wizji otwartego nieba. Wyraża ją językiem Apokalipsy, ale wnosi nowe swoiste elementy osobistego przeżycia Bóstwa i Jego chwały, a także odblasku chwały aniołów. Stwierdza: „Wydają się oni jakby na wskroś ogniem płonący”. A więc w jej rozumieniu i aniołowie są prześwietleni ogniem Ducha. „Usłyszałam głos – pisze dalej – mówiący mi, że wobec tego objawienia nic innego mi nie pozostaje jak rozumieć, że niczego tu zrozumieć nie zdołam, i uznać, że w porównaniu z tym niewidzialnym dobrem, wszystkie rzeczy widzialne są samym nicestwem”.
Potwierdza to prawdę, że Ducha Świętego poznaje się tylko, wewnętrznie; trzeba Mu się dać prowadzić, z pokorą i ufnością zdając się na Jego kierownictwo. Jest Duchem życia, miłości i wolności, ale oczami tego świata nie może być poznany, według słów Jezusa: „(…) świat Go nie może przyjąć, ponieważ Go nie widzi ani nie zna” (J l4, 17).
Widzenie Ducha staje się jedynie udziałem serca kochającego i pokornego, jak mówi Pan: „Ale wy Go znacie, ponieważ przebywa u was i w was będzie” (J 14, 18). „O głębokości tajemnic Bożych! – woła Teresa. – Tu już nic innego nie pozostaje, jeno uniżyć przed nimi nasz rozum i wyznać, że do rozumienia wielmożności Pańskich siła jego nie starczy. Dobrze tu wspomnieć na przykład Najświętszej Panny, która choć ze wzniosłą mądrością zapytała anioła: «Jakże się to stanie?», na jego odpowiedź: «Duch Święty zstąpi na Ciebie, a moc Najwyższego Cię zacieni» (Łk 1, 34-35) – dalszych pytań i roztrząsań zaniechała. Mając bowiem żywą wiarę i prawdziwą mądrość zrozumiała natychmiast, że wobec oznajmionego Jej działania Ducha Świętego i mocy Najwyższego nie ma już nad czym myśleć czy wątpić.
Jakże inaczej postępują pewni uczeni, (…) którzy i pierwszych początków życia duchowego nie mają, a tak wszystko biorą na rozum i tak argumentami swymi wszystkiego chcą dochodzić, jak gdyby mogli nauką zgłębić całą wielkość Bożą. Oby tacy choć w cząstce zechcieli wziąć sobie naukę i przykład z pokory Panny Najświętszej”.
Według św. Jana od Krzyża nawet śmierć św. Teresy była dziełem miłości Ducha Świętego. Pisze bowiem: „Duch Święty pobudza duszę i zaprasza ją do tej niezmiernej chwały, którą jej stawia przed oczy różnymi cudownymi sposobami”. Ten wewnętrzny „zalew” Ducha Świętego określa Jan słowem „spotkanie”, w którym „dusza czuje bezgraniczne pragnienie, by się skończyło jej ziemskie życie (…) Bóg przenika samą jej substancję, ubóstwiając ją przez całkowite pochłonięcie jej w swój byt. To jest przyczyna, dla której zbliżył się do niej i przeniknął ją na wskroś w Duchu Świętym”.
Dlatego naturalna śmierć Teresy, „chociaż jest podobna do innych przez swe działanie na naturę, to jednak co do swej przyczyny i sposobu była zupełnie inna”. Chociaż umarła w chorobie i dopełnieniu się lat, jednak nie to odłączyło jej duszę od ciała, „ale uderzenie i spotkanie miłości, większe, potężniejsze i silniejsze niż przedtem, tak iż mogło zerwać zasłonę i unieść perłę duszy”.
Umierająca Teresa modliła się: „Czas, byśmy się już zobaczyli, Boże mój! Niech dusza moja pójdzie z Tobą, niech się z Tobą zjednoczy po tak długim czekaniu!”. Jan od Krzyża odnosi to wołanie bezpośrednio do Ducha Świętego, gdy wyraża je słowami: „O Płomieniu Ducha Świętego, który tak dogłębnie i czule przenikasz substancję mej duszy i wypalasz ją swym błogosławionym żarem! Jesteś teraz tak łaskawy, że pragniesz mi się oddać w życiu wiecznym. (…) Zerwij nikłą zasłonę tego życia! (…) Chcę Cię bowiem już kochać z całą pełnością i nasyceniem, bez kresu ni końca”.
źródło: karmel.pl
_______________________________________________________________________________
LIST OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
DO PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO ZAKONU KARMELITÓW BOSYCH
NA 500 LAT NARODZIN ŚWIĘTEJ TERESY OD JEZUSA
Do Czcigodnego Brata
Ojca Saverio Cannistra
Przełożonego Generalnego Zakonu Karmelitów Bosych
Drogi Bracie,
w dzień pięciuset lat od narodzin świętej Teresy od Jezusa, pragnę złączyć się, wraz z całym Kościołem, w dziękczynieniu wielkiej rodziny Karmelu bosego – zakonnic, zakonników i świeckich – za charyzmat tej niezwykłej kobiety.
Uznaję za opatrznościową łaskę, że ta rocznica zbiega się z Rokiem poświęconym Życiu Konsekrowanemu, w którym Święta z Awili jaśnieje jako pewna przewodniczka i pociągający wzór całkowitego oddania się Bogu. To jeszcze jeden motyw, by spojrzeć z wdzięcznością w przeszłość i odkryć na nowo tę „inspirującą iskrę”, która dała impuls założycielom i pierwszym wspólnotom (por. List do osób konsekrowanych, 21 listopada 2014).
Ileż dobra nie przestają czynić nam wszystkim świadectwo jej konsekracji, zrodzonego bezpośrednio w spotkaniu z Chrystusem, jej doświadczenie modlitwy, jako nieustającego dialogu z Bogiem, i jej życie wspólnotowe, zakorzenione w macierzyństwie Kościoła!
Święta Teresa jest przede wszystkim mistrzynią modlitwy. W jej doświadczeniu centralnym odkryciem było człowieczeństwo Chrystusa. Poruszona pragnieniem dzielenia się tym doświadczeniem osobistym z innymi, opisuje je w sposób żywy i prosty, przystępny dla wszystkich, mówiąc, że polega ona zwyczajnie na „nawiązywaniu przyjaźni… z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje” (Ż 8, 5). Wiele razy ta sama narracja przekształca się w modlitwę, jakby chciała wprowadzić czytelnika w jego wewnętrzny dialog z Chrystusem. Modlitwa Teresy nie była modlitwą zastrzeżoną jedynie do miejsca czy pory dnia; powstawała spontanicznie w przeróżnych okazjach: „Rzeczą nie do wytrzymania byłoby, gdyby jedynie w cichych zakątkach można było zwracać się ku Tobie w akcie modlitwy” (F 5, 16). Była przekonana o wartości modlitwy ciągłej, jakkolwiek nie zawsze doskonałej. Święta prosi nas, byśmy byli wytrwali, wierni, nawet wśród oschłości, trudności osobistych czy pilnych potrzeb, które nas wzywają.
Dla odnowy życia konsekrowanego dzisiaj Teresa zostawiła nam wielki skarb, pełen konkretnych propozycji, dróg i metod modlitwy, które, dalekie od zamykania się w nas samych czy prowadzące nas jedynie do równowagi wewnętrznej, każą nam zawsze rozpoczynać od Jezusa i stanowią autentyczną szkołę wzrastania w miłości do Boga i do bliźniego.
Począwszy od jej spotkania z Jezusem, święta Teresa żyła „innym życiem”; stała się niestrudzoną przekazicielką Ewangelii (por. Ż 23, 1). Pragnąca służyć Kościołowi, wobec poważnych problemów swoich czasów, nie ograniczała się do bycia obserwatorem otaczającej rzeczywistości. W swojej kondycji kobiety i ze swoimi problemami zdrowotnymi, postanowiła – jak sama mówi – „uczynić choć to maluczko, co uczynić zdołam, to jest wypełniać rady ewangeliczne jak najdoskonalej i tę gromadkę sióstr, które tu są ze mną, skłonić do tego, aby czyniły podobnie” (Dd 1, 2). Tak rozpoczęła się reforma terezjańska, w której prosiła swoje siostry, by nie traciły czasu rozmawiając z Bogiem o „sprawach błahych”, podczas gdy „świat płonie pożarem” (tamże 1, 5). Ten misyjny i eklezjalny wymiar od zawsze wyróżniał Karmelitanki i Karmelitów bosych.
Tak jak czyniła wówczas, tak i dziś Święta otwiera przed nami nowe horyzonty, wzywa nas do wielkiego przedsięwzięcia, by patrzeć na świat oczami Chrystusa, by szukać tego, czego On szuka i kochać to, co On kocha.
Święta Teresa wiedziała, że ani modlitwa, ani misja nie mogą istnieć bez autentycznego życia wspólnotowego. Dlatego, fundamentem jaki kładła w swoich klasztorach było braterstwo: „Tutaj wszystkie powinny się miłować, wszystkie wzajemnie siebie cenić i wzajemnie się wspomagać” (tamże 4, 7). Była bardzo wyczulona na upominanie swoich zakonnic jeśli chodzi o niebezpieczeństwo skupiania się na sobie w życiu braterskim, które polega „całkowicie albo prawie całkowicie na wyrzeczeniu się siebie i naszych wygód” (tamże 12, 2) i na ofiarowaniu tego czym jesteśmy na służbę innym. By uniknąć takiego ryzyka Święta z Awili poleca swoim siostrom, przede wszystkim, cnotę pokory, która nie jest zewnętrznym zaniedbaniem ani wewnętrzną nieśmiałością duszy, lecz jest znajomością swoich własnych możliwości i tego, co Bóg może czynić w nas (por. Sprawozdania 28). Przeciwieństwem jest to, co nazywa ona „fałszywym punktem honoru” (Ż 31, 23), źródłem plotek, zazdrości i krytyk, które poważnie szkodzą relacji z innymi. Pokora terezjańska polega na akceptacji siebie, na znajomości własnej godności, na misyjnej odwadze, na wdzięczności i oddaniu Bogu.
Ze względu na szlachetne korzenie, wspólnoty terezjańskie powołane są do stawania się domami komunii, zdolnymi do dawania świadectwa o miłości braterskiej i macierzyństwie Kościoła, przedstawiając Panu potrzeby świata, poranionego przez podziały i wojny.
Drogi Bracie, nie chcę kończyć bez podziękowania terezjańskim wspólnotom karmelitańskim, które ze szczególną czułością powierzają Papieża opiece Dziewicy Królowej Karmelu, i wspierają swoją modlitwą wielkie próby i wyzwania Kościoła. Proszę Pana, by wasze świadectwo życia, tak jak to Świętej Teresy, ukazywało radość i piękno życia Ewangelią i pociągnęło wielu młodych do bliskiego pójścia za Chrystusem.
Całej rodzinie terezjańskiej udzielam z serca mojego Błogosławieństwa Apostolskiego
Papież Franciszek
Z Watykanu, 28 marca 2015
Za: www.vatican.va
Tłumaczenie: o. Grzegorz A. Malec OCD
Teresa przychodzi do nas jako wzór i przewodniczka, jako inspiracja do podejmowania stających przed nami wyzwań.