Wydaje się, że Jezusa nigdy modlitwa. nie męczyła.
Potrafił trwać na modlitwie od późnego wieczora aż do rana, po ciężkim dniu pełnym spotkań z ludzką biedą. Modlitwa dawała Mu więcej odpoczynku niż sen.
Święci, czyli zakochani w Jezusie ludzie, którzy całym sercem postanowili Go naśladować, także doświadczali takiej mocy modlitwy. Całe noce spędzali na rozmowie z Bogiem, by potem iść służyć ludziom. I robili niemało.
Zanim jednak modlitwa stała się jakby ich oddechem, czymś oczywistym i prostym, niejeden przeżył trudności na modlitwie. Niejednego ze Świętych modlitwa męczyła zamiast wzmacniać. Nasza ludzka kondycja raczej nam nie pomaga w modlitwie.
Możemy się na modlitwie męczyć z wielu powodów. Bo zwyczajnie nasze ciało jest zmęczone. Bo nie jesteśmy wprawieni w skupieniu i rozpraszają nas różne myśli oraz przeżywane uczucia.
Możemy się męczyć, bo nie umiemy się modlić. Na przykład mogą nas męczyć powtarzane formułki – różańcowe czy litanijne, czy ułożone przez kogoś modlitwy pisane często językiem, którego już dziś nie używamy. Myślimy, że nie można inaczej. Nie próbujemy nawet modlić się własnymi słowami. Gdy zaś próbujemy, szybko rezygnujemy, bo wydajemy się sobie niewymowni.
Próbujemy modlić się Słowem Bożym i męczyć nas może to, że nie rozumiemy jego języka.
Czasem bywa tak, że na początku, po naszym nawróceniu, kiedy jesteśmy gorliwi, modlitwa nas bardzo cieszy. Ale przychodzi czas wypalenia entuzjazmu.
Często robimy błąd – przerywamy modlitwę, kiedy zaczyna nas nużyć.
Jak więc z takim bagażem niemożności dojść do takiego ukochania modlitwy, by dawała nam więcej siły niż najwspanialszy odpoczynek?
Lekarstwem najważniejszym i podstawowym jest wytrwałość.
Wierność Bogu i samemu sobie, kiedy postanawiamy wejść na drogę chrześcijańskiej modlitwy.
Kolejne lekarstwa, które należy stosować według potrzeby konkretnej osoby to:
- dbanie o równowagę w życiu pomiędzy pracą, modlitwą i odpoczynkiem,
- szukanie swojego sposobu modlitwy,
- szukanie prawdziwego obrazu Boga i samego siebie
- pielęgnacja pragnień, także tych związanych z życiem duchowym,
- dbanie o świadomość, by modlitwa była spotkaniem z żywą osobą, a nie zadaniem do wykonania.