Jesteś na spotkaniu modlitewnym, prowadzi go ksiądz, którego lubisz słuchać. Wszyscy naokoło modlą się, wielbią Boga, udziela ci się modlitewna atmosfera. Twoje serce wznosi się do Boga, jesteś zatopiony w modlitwie, wydaje ci się, że dosięgasz Nieba, jesteś pełen Boga. Ale to jeszcze nie jest to, co św. Teresa nazywa boskim smakiem na modlitwie.
Albo już kilka miesięcy codziennie rozpoczynasz dzień od słuchania i rozważania Słowa Bożego, przez codzienne ćwiczenie nie jest ci trudno skupić się na Słowie Bożym.
Nie jest to jednak to co Teresa określa jako skupienie wlane.
Zaczynają to bowiem być rzeczy nadprzyrodzone(…), a ponieważ te mieszkania przylegają już bardziej do tego, gdzie znajduje się Król, wielkie jest ich piękno i są tam rzeczy tak subtelne do zobaczenia i zrozumienia…
św. Teresa od Jezusa, Zamek wewnętrzny, Mieszkanie czwarte 1, 1-2
Tak zaczyna św. Teresa rozdziały dotyczące czwartych mieszkań. Idziesz w głąb duszy, w głąb modlitwy. Wiele się trudziłeś i zdeterminowany ćwiczyłeś wyobraźnię, rozum i serce, pokornie czekałeś aż Pan zaprosi cię dalej. Nie przestawałeś pragnąć kochać Boga coraz bardziej, a twoi bliscy zauważali w tobie zmiany na lepsze. I Bóg zaprasza dalej, głębiej, wyżej, prawdziwiej na swój boski sposób. Łaskę, jakiej udziela, nasza Święta nazywa skupieniem wlanym, modlitwą uciszenia i modlitwą smaków.
Bo nie sądźcie, by tego skupienia nabywało się rozumem, gdy staramy się myśleć o Bogu w samym sobie, albo przez wyobraźnię, gdy Go sobie przedstawiamy w nas obecnego. Dobry to i doskonały sposób rozmyślania, bo opiera się na tej prawdzie niezawodnej, że Bóg mieszka we wnętrzu naszym, a jest to co innego. W taki sposób każdy może uprzytomnić sobie Boga
(rozumie się, jak zawsze i we wszystkim przy pomocy łaski Jego). W tym skupieniu, o którym tu mówię, rzecz dzieje się w inny sposób. Tu zdarza się nieraz, że nim jeszcze dusza zacznie myśleć o Bogu, czeladź owa, tj. zmysły już stawiły się w twierdzy, choć nie wiedzieć którędy weszły i jak usłyszały wezwanie Pasterza, bo żaden głos nie doszedł do uszu i niczego tu nie ma, co by dało się uszami dosłyszeć; dość, że stawiły się i miejsca swego pilnują, nie przeszkadzając już duszy, która wtedy dotykalnie czuje w swym wnętrzu dziwne, słodkie skupienie. św. Teresa od Jezusa, Zamek wewnętrzny, Mieszkanie czwarte 3, 3
Kilka lat temu byłam na rekolekcjach. Za każdym razem, kiedy wchodziłam do kaplicy ogarniała mnie Obecność Boża. Nie miało to nic wspólnego z emocjami, bo były różne- raz mniej raz bardziej przyjemne. To było głębokie przekonanie, pewność nie do podważenia, że Bóg jest i chce się spotkać ze mną. Ta pewność rodziła skupienie, od razu można było wejść w modlitwę bez wysiłku. To była łaska zupełnie darmowa, nie trudziłam się, by ją otrzymać. Innym razem jechałam samochodem i w jednej chwili przeniknęła moje serce, moje całe ciało, całą mnie, Boża Obecność oraz zrozumienie i przekonanie o Bożej miłości do mnie. W tej chwili byłam gotowa oddać życie za Boga i z miłości do Niego. Trwało to chwilę i miało miejsce koło 15 lat temu, a pamiętam to doświadczenie do dziś i do dziś wierzę w Bożą miłość do mnie i każdego człowieka. Bóg daje komu chce i kiedy chce. s. Augusta
Św. Teresa próbuje wytłumaczyć (uważa, że zrozumie ją ktoś, kto doświadczył sam smaków na modlitwie) różnicę między zadowoleniem na modlitwie a smakami.
Otóż odczuciami zadowolenia –wydaje mi się – można nazwać te odczucia, które uzyskujemy dzięki naszej medytacji i prośbom kierowanym do naszego Pana. Pochodzi to z naszych naturalnych starań, choć ostatecznie to Bóg nas w tym wspomaga. Jednakże jeśli dobrze zastanowimy się nad tym, to takie same odczucia zadowolenia możemy odczuć w wielu innych sprawach, które mogą nas spotkać na tej ziemi:
czy to z powodu jakiegoś wielkiego majątku, którego ktoś niespodziewanie stał się posiadaczem;
czy to gdy spotykamy nagle osobę, którą bardzo miłujemy;
czy to, gdy znajdziemy trafne rozwiązanie w jakimś ważnym przedsięwzięciu i znaczącej sprawie, za co wszyscy nas chwalą (…)
Wydaje mi się, że tak jak te odczucia są naturalne, tak samo jest z tymi, które sprawiają nam sprawy Boże (…) Krótko mówiąc, biorą początek z samych naszych naturalnych predyspozycji, a kończą w Bogu.
Natomiast smaki biorą początek z Boga , a nasza naturalna zdolność odczuwa je i cieszy się doświadczeniem ich tak bardzo, jak cieszą się ci, o których wspomniałam, a nawet znacznie bardziej. św. Teresa od Jezusa, Zamek wewnętrzny, Mieszkanie czwarte 1, 4
Smaki na modlitwie pochodzące od Boga poszerzą twoje serce, sprawią, że będziesz chciał iść dalej, a skupienie, które wleje w twoje serce Bóg wprowadzi cie w milczenie, które nie będzie ciężarem czy trudem ale słodyczą dla duszy.
Św. Teresa zapewnia, że nikomu, kto idzie drogą modlitwy, Bóg nie pozwoli umrzeć z pragnienia. To znaczy, że jeśli tylko nie rezygnujemy z tej drogi, Bóg na różne sposoby będzie się nam udzielał, bo bez tego, sami z siebie, nie bylibyśmy zdolni posuwać się naprzód.
Bóg, który w Księdze Apokalipsy nazywa siebie Manną ukrytą (por. Ap 2,17), rzeczywiście w sposób, jaki Mu się podoba, daje Siebie smakować. Kiedy z łaski Boga kosztuję, jak Dobry jest Pan, wtedy głębiej pojmuję, że On jest wszystkim, że ta Manna ma w sobie wszelki smak i jest gotowa zaspokoić wszelki ludzki głód (por. Mdr 16, 20 nn). Bóg daje mi niejako przeżyć, że Jego „smak” nieporównywalnie przewyższa wszystkie „smakołyki świata”, za którymi nieraz się uganiałam – czy to przejawy bycia kochaną, cenioną, czy poczucie spełnienia – to wszystko dotyka tylko powierzchni serca. Kiedy to Bóg rozpala mnie miłością, widzę jak wątłą była ta, którą znałam do tej pory. Kiedy On udziela mi czegoś ze Swej prawdy, dostrzegam, jak płytkie i zafałszowane było moje pojmowanie, gdy On obdarza Swą własną żarliwością o dusze, widzę swoją letniość.
To, co do tej pory kusiło mnie pozorami pełni, blednie i traci urok i okazuje się, czym naprawdę jest.
Kiedy moje ciasne serce spotyka się z Sercem Boga, chcę wytrwale iść za Nim nawet w trudnościach, bo nie da się porównać cierpień tego życia z chwałą, której udziela Bóg, a która objawi się w pełni w naszym zmartwychwstaniu (por. Rz 8, 18). s. Walteria