Teresa „zatopiona w Bogu i uważna na bieg historii”
«Dotarliśmy do końca tego roku, w którym wspominaliśmy piąte stulecie narodzin świętej Matki Teresy, roku bogatego, intensywnego, pełnego wydarzeń, spotkań, wrażeń. Ponadto dla nas, członków rodziny terezjańskiej, dziś zamyka się nie tylko rok obchodów, ale cała, zaczęta sześć lat temu, droga przygotowania, podczas której ponownie przyjrzeliśmy się pismom i przesłaniu pozostawionym nam przez Matkę». Są to słowa O. Saverio, Przełożonego Generalnego Zakonu, wypowiedziane na zakończenie V Stulecia narodzin Św. Teresy w homilii, którą zamieszczamy poniżej.
«W tym roku o świętej Teresie zostało wypowiedzianych i napisanych tak wiele sugestywnych i ciekawych rzeczy, że przychodzi niemal chęć, aby pozostać w milczeniu, aby przyswoić sobie to, co przeczytaliśmy i usłyszeliśmy, i wprowadzić w czyn to, czegośmy się nauczyli: „callar y obrar” (milczeć i działać), jak powiedziałby święty Jan od Krzyża. Istotnie, wierzę, że tak powinno się zrobić, i jako Zakon, podczas Kapituły Generalnej w minionym miesiącu maju, przewidzieliśmy na to sześciolecie program, który pozwoli nam kontynuować po „lectio” Teresy poważne „meditatio” i „actio”, zdolne poruszyć nasz sposób życia, myślenia i dawania świadectwa charyzmatowi terezjańskiemu w dzisiejszym Kościele i świecie.
Nie oznacza to jednak, że u Teresy nie pozostało już nic do zbadania i do odkrycia, wręcz przeciwnie! Obfitość naukowej i popularyzatorskiej twórczości pomaga nam na pewno pogłębić i zaktualizować naszą wiedzę o Teresie, ale nie wyczerpuje bogactwa jej osoby i jej dzieła. Teresa pozostaje w jakiś sposób tajemnicą o głębiach nie do przeniknięcia, wobec której nadal stoimy w zadziwieniu, Teresa powiedziałaby „espantados” (zatrwożeni), używając słowa zawierającego w sobie dreszcz nieskończoności i bezmiaru, ten dreszcz, który Teresa, będąc dziewczynką, odczuwała, gdy wraz ze swoim bratem Rodrygiem powtarzała: „Para siempre, siempre, siempre!” (Na zawsze, zawsze, zawsze!) (Ż 1,4).
W przeciągu minionych wieków rzucono światło na wiele rysów różnokształtnego geniuszu Teresy: mistrzyni modlitwy i nauki duchowej, pionierki analizowania ludzkiego wnętrza, kobiety, która uwalnia się od uwarunkowań swoich czasów, humanistki przywracającej osobie ludzkiej jej wartość i centralną pozycję, znawczyni sztuki przekazu, stwarzającej oryginalny język i otwierającej przed mową kastylijską nowe horyzonty, żeby wymienić tylko niektóre z nich. Ale Teresa pozostaje zawsze ponad tymi wszystkimi tytułami i tymi wszystkimi dobrami, które nam pozostawiła w spadku: sekret jej oblicza pozostaje nieuchwytny (w tym sensie możemy usprawiedliwić jej skromnego portrecistę, Jana od Nędzy, że namalował ją „brzydką i kaprawą”).
Bo Teresa była jednocześnie i wzniosła i konkretna, zatopiona w Bogu i uważna na każdą praktyczną kwestię, ekstrawertywna i kochająca samotność, wrażliwa i surowa, zaangażowana w staczanie codziennych bitew i z sercem tęskniącym do wiecznego życia. Jeśli stracimy z oczu to napięcie, które przenika całą jej osobę, zredukowalibyśmy Teresę do spłaszczonego, statycznego, banalnego wyobrażenia. Jeśli napisała i nosiła zawsze w sobie te słowa, które wszyscy znamy: „Nada te turbe, nada te espante” (Niczym się nie trwóż, niczego nie bój), to właśnie dlatego, że potrzebowała powtarzać je sobie nieustannie, jak rozbitek, który porwany przez fale uczepia się tej jedynej deski ratunku będącej w jego zasięgu: powierzenia się Bogu. Jak moglibyśmy zrozumieć Teresę bez tej walki, bez tego zmęczenia, bez tego doświadczenia bycia bez ustanku zagrożoną czeluściami „tiempos recios” (burzliwych czasów), w których przyszło jej żyć. I w tym ciągłym trudzie, na tej huśtawce ciągłego wznoszenia się i spadania, wzrok jej stale utkwiony jest w horyzont, zajęty wypatrywaniem sylwetki Przyjaciela, Ukochanego, Mistrza, Kapitana. I kiedy się jej udaje ją dostrzec, na nowo nabiera siły, może pokonać jeszcze jeden odcinek, rozumie, że nie koniec z pracą, jeszcze nie nadszedł moment spotkania się twarzą w twarz. Ale za każdym razem, gdy słyszy bicie zegara, raduje się, gdyż kolejna godzina życia minęła i tym samym zbliżyła się trochę bardziej do chwili, w której będzie mogła ujrzeć Boga (Ż 40,20).
„Takim sposobem teraz żyję”: oto jak Teresa próbuje opisać nam swój stan ducha, swoją głęboką świadomość. To na tym tle powinniśmy umieścić jej dzieło, jeśli nie chcemy by umknął nam jego sens, jeśli chcemy znaleźć właściwą intonację z jaką należy ją czytać. I przede wszystkim jeśli chcemy nauczyć się żyć jak ona, jeśli chcemy dzielić nie tylko jej myśli, ale też jej odczucia, jej sposób bycia w świecie, osoby wolnej i uwięzionej, zajętej i całkowicie oderwanej, niespokojnej i stale zanurzonej w pokoju. Tak, w istocie, wiele mamy jeszcze do nauczenia się w szkole jej mądrości».
Homilia O. Generała na zamknięcie Jubileuszu terezjańskiego
(Avila, 14 października 2015)