Szczera osoba to taka, która potrafi przyznać się do tego, co czuje wobec konkretnej relacji, sytuacji.
Może powiedzieć, co odczuwa w sobie, np. agresję, złość, irytację, smutek. I to jest ważne i dobre.
Jednak by dojrzewać psychicznie i duchowo to nie wystarcza.
Szczerość to za mało.
Potrzebna jest prawda.
Potrzebne jest dotarcie do korzeni, źródeł zachowania, uczuć, postaw i motywacji.
Poznanie nie tylko tego, co i jak zrobiłem, ale dlaczego to zrobiłem.
Nie wystarcza szczerość także dlatego, że prawdą naszego życia jest upodobnienie się do Jezusa w Jego wrażliwości, czyli dążeniach, pragnieniach, uczuciach, myślach.
Ta droga od szczerości do prawdy trwa przez całe nasze życie.
To droga przeżywana w twórczym napięciu pomiędzy tym, kim jestem dzisiaj, a tym, kim chciałbym się stać, realizując zamysł Boży.
Powiedzmy, że odczuwam antypatię do drugiej osoby. Mogę się wysilać, żeby do tej osoby się jakoś odezwać, usłużę jej, będę z nią pracować. To ważny krok, ale nie mogę zadowolić się tym, że będę się zachowywać poprawnie pomimo uczucia negatywnego, ponieważ to moje uczucia potrzebują nawrócenia.
Nie chodzi tylko o panowanie nad uczuciem, kontrolowanie go.
Trzeba zapytać:
- dlaczego odczuwam je tak mocno w sobie?
- Skąd ono pochodzi?
- Co mówi o mnie?
Zawsze jest jakiś korzeń moich uczuć.
Nie mogę zadowolić się poprawnym zachowaniem, a żywić dalej te same uczucia.
Zmienić zachowanie jest łatwo, wystarczy silna wola, lecz żeby wewnętrznie przeżywać coś innego,
potrzebne jest nawrócenie serca,
potrzebna jest droga wydobycia prawdy.
Nie wystarczy szczerze przyznać, że ktoś jest dla mnie antypatyczny, lecz trzeba zapytać samego siebie,
- dlaczego odczuwam w sobie to uczucie,
- jaka jest prawda o mnie wynikająca z tego faktu.
A jaka może być prawda?
Może być taka, że ktoś jest dla mnie antypatyczny, ponieważ
nie zaspokoił mojej dziecinnej potrzeby bycia w centrum uwagi,
zlekceważył mnie,
nie okazał szacunku,
zainteresowania,
nie docenił,
nie zaakceptował.
Może się okazać, że to uczucie odsłania jakąś ważną prawdę o mnie, a problem bardziej jest we mnie, niż w drugim.
W tej drodze do prawdy muszę pozwolić sobie na bolesne przeżycie faktu, że uczucie nienawiści, zawiści, zazdrości, złości czy rywalizacji rani osoby, z którymi jestem w relacji, rani też mnie samego, bo oddala mnie od życia powołaniem.