Dziś przyjrzymy się scenie narodzin Jezusa i okolicznościom, które im towarzyszyły. Często spoglądając na narodzenie Chrystusa z perspektywy późniejszych wydarzeń, a więc wiedząc, że „wszystko dobrze się skończyło”, tracimy z oczu dramatyzm całej sytuacji. Spróbujmy więc zapomnieć na chwilę o tym, że na końcu zdarzył się „happy end” i zastanówmy się, co wówczas przeżywała Maryja, a wraz z nią Jezus noszony jeszcze pod jej sercem. Jak wygląda sytuacja? Maryja, młodziutka dziewczyna, niemająca więcej niż 15 lat, oczekuje narodzin swojego pierwszego dziecka, a więc oczekuje pierwszego w swoim życiu porodu. Prawdopodobnie w przyjściu na świat dziecku pomóc ma jakaś krewna lub bardziej doświadczona kobiet pełniąca funkcję akuszerki. Niebezpieczeństwo śmierci związanej z porodem w starożytnym Izraelu, podobnie jak w dzisiejszych pierwotnych kulturach – pomimo obecności akuszerki i pomocy innych kobiet – było bardzo realne. Jeszcze dziś jedna na 16 Afrykanek umiera z powodu powikłań ciąży lub porodu. Maryja musiała doskonale wiedzieć, że poród jest walką na życie i śmierć, i nie zawsze kończy się dobrze… Była też prawdopodobnie bezpośrednim świadkiem porodu Elżbiety. Z powodu przypadków śmierci przy porodzie średni wiek kobiety wynosił wówczas 35 lat. W ówczesnych warunkach poród przebiegał mniej więcej w następujący sposób. Akuszerka przynosiła ze sobą do porodu krzesło porodowe z otworem w siedzeniu, na tyle dużym, aby przeszedł przez nie noworodek. Jeśli go nie było, rodząca siadała na kolanach innej kobiety, wystarczająco silnej, aby utrzymać ją w czasie skurczów, zaś akuszerka klękała na podłodze tak, by widzieć jednocześnie rodzące się dziecko i twarz rodzącej kobiety. Po narodzinach dziecka akuszerka przecinała pępowinę, wycierała noworodka ze śluzu, kąpała go, przewijała, a następnie asystowała przy wydaleniu łożyska.
Dopóki więc Maryja była w Nazarecie, otoczona przez krewnych i sąsiadów, z pewnością posiadała jakieś poczucie bezpieczeństwa. Możemy sobie jednak wyobrazić, co musiała przeżywać, gdy ogłoszono spis całej populacji i wraz ze swym mężem, będąc już w bardzo zaawansowanej ciąży, musiała udać się w daleką podróż do Betlejem…