Ducha Świętego nie można odłączyć od Ojca i Syna, bo jest jednym Bogiem wraz z Dwiema Osobami Boskimi – zawsze są i działają razem. On jest Więzią w Bogu i to zjednoczenie, które Bóg ma sam w Sobie, zapragnął przenieść na nas. W Chrystusie złączył się jakoś z każdym człowiekiem, jak czytamy w dokumentach soborowych. I wszystkich chce zjednoczyć w Sobie.

Odkąd Bóg posłał swego Syna i Ducha Świętego, Bóg rzeczywiście wydał się światu. Nie ogólnie, ale każdemu człowiekowi, wszedł w naszą ludzką historię. I dlatego nie da się jakby wyizolować działania Ducha Bożego od życia każdego z nas, tak jakby się to chciało zrobić w laboratorium z interesującą nas substancją, żeby jej się przyjrzeć i dokładnie zbadać.

Duch Święty jest w nas, penetruje zakamarki naszego życia, by stwarzać nas na nowo jako nowego człowieka, by przywracać podobieństwo Syna Bożego – Jezusa. Jest wpleciony w cały nasz los, w nasze historie życia, w naszą osobowość, w nasze upadki i powstania, w chwile letniości i gorliwości. Może to jest dla nas trudne do przyjęcia: moja historia miałaby być Jego? On – Święty – dotyka tego, co nieświęte, przechadza się w miejscach mojego wewnętrznego nieporządku, znosi mój opór, niestałość?

W ikonografii z zasady nie pisze się ikony samego Ducha Świętego. Wynika to z głębokiego rozumienia, poznania Jego Osoby.

Ducha Świętego nie czci się w oderwaniu od „ środowiska” Jego działania. Oddaje się Mu cześć w osobie, którą wypełnia, na której spoczywa, w której działa. W najwyższym stopniu w Panu Jezusie Chrystusie – Namaszczonym Duchem Świętym, w Maryi pełnej Ducha Bożego, w świętych, do których dusz „wstępując, Duch Święty czyni przyjaciół Bożych i proroków”.

„Czyż nie wiecie, żeście świątynią Ducha Świętego i że Duch Boży mieszka w was?”

To Jego przebywanie w nas nie jest niekonkretne, ogólne. Jego obecność jest bardzo mądra, uporządkowana i porządkująca w nas – nagina, co jest harde, rozgrzewa, co oziębłe. To Jego dzieło, nieustannie woła w błaganiach niewymownych o nasze życie.

Byłoby wielkim dobrem, gdybyśmy zechcieli popatrzeć na siebie, na swoją historię razem z Duchem Świętym, żebyśmy spróbowali ją opowiedzieć i w ten sposób dostrzec Jego obecność, dzieło, charyzmaty, które złożył w nas dla Kościoła. Charyzmat się dostrzega właśnie przez wypowiadanie naszej historii, która jest historią działania Ducha Świętego w nas.

Tak właśnie zrobiła św. Teresa. Gdy poproszono ją, żeby opisała działanie Boże w modlitwie, którą była obdarowywana i w którą się angażowała, opowiedziała swoje życie. I tak powstało jej pierwsze dzieło zatytułowane po prostu Życie.

Odważmy się i my.

Takie opowiadanie zrodzi wdzięczność i nowy zapał do współpracy z Mistrzem, pracującym niestrudzenie na naszych głębinach.