Jest zastanawiające, dlaczego święci tyle pokutowali? Czy mieli taki wstręt do własnego ciała, że się biczowali, zakładali różne łańcuszki, pościli? Po co właściwie jest pokuta? I dlaczego dzisiaj tak łatwo się ją zamienia na coś innego? Nawet w kościele częściej się słyszy „mamy Wielki Post – czas łaski i miłosierdzia” niż „ mamy Wielki Post – czas pokuty i umartwienia”.

Czy my, współcześni, nie mamy wstrętu do pokuty, a nawet do wszelkiego rodzaju umartwienia? Mamy, bo żyjemy w świecie, który absolutnie nie dopuszcza do tego, żeby podejmować jakieś pokuty, wyrzeczenia ze względu na Boga. A niby czemu miałbym pokutować? Za co? Przecież jestem porządnym człowiekiem. To nie średniowiecze, żeby się katować postami.

Druga strona tego medalu to umartwienia ze względu na siebie samego. O, to już dla nas ma sens. Jesteśmy w stanie podjąć drakońskie wyrzeczenia, żeby w siebie zainwestować. Dla zdrowia, dla lepszej figury itd. I co najgorsze, robimy mixy ciało – duch, np. rekolekcje z postem. Niby rekolekcje, a czy tak naprawdę nie chodzi o to, żeby spadło chociaż kilka deko?

Wiele razy mówiłyśmy, jak bardzo Teresie zależało na poznaniu prawdy o sobie i o Bogu. I właśnie to poznanie zapalało ją do praktykowania pokuty. Bo to poznanie rodziło w niej pokorę, czyli świadomość, że wszystko, co we mnie jest dobrego, pochodzi od Boga, głębokie przeświadczenie, że naszym jest słabość i grzech.

I chyba dlatego tak trudno jest nam pokutować. Wzdrygamy się na myśl, że „bez Niego nic nie możemy uczynić”, że jesteśmy zależni i krusi. Raczej wolimy widzieć siebie jako dumnych mieszkańców małej planety Ziemia i myślimy, że to my ją utrzymujemy w istnieniu. Jesteśmy narażeni na przeakcentowanie naszej wolności do tego stopnia, że uważamy, że wszystko nam wolno, że to my stanowimy prawo. I w takim wypadku, po co pokutować?

Tymczasem, nie jesteśmy wyjątkowi, jesteśmy wplątani w układy tego świata i prawa w nim rządzące np. tak jest z respektowaniem praw natury. One działają niezależnie, co o nich myślimy. Na przykład, jeśli czło­wiek nie ma ochoty prze­strze­gać prawa gra­wi­ta­cji i wyj­dzie przez okno z dzie­sią­tego pię­tra budynku, sku­tek nastąpi zaraz po przy­czy­nie i natych­miast widać konsekwencję nie brania pod uwagę prawa gra­wi­ta­cji. Skutki grzechu nie zawsze są natychmiastowe, ale zawsze są.

Potrzebujemy zbawienia. I to nie zbawienia od złej pracy, od choroby, czy uciążliwych przełożonych. Potrzebujemy zbawienia od grzechów. A to może nam dać tylko Bóg. Może i chce nam ten dar ofiarować. A my, osoby wolne, możemy go otrzymać tylko wtedy, kiedy go chcemy przyjąć, kiedy chcemy – mówi Pismo – „dostąpić zbawienia”. I do tego służy pokuta. Jest uprzywilejowanym sposobem przygotowania się (i ciało i ducha) na przyjęcie owoców zbawczej męki Jezusa. I dlatego musi być bezinteresowna, tzn. tylko ze względu na to Boże obdarowanie. Dlatego szukanie np. w poście innej korzyści (schudnąć) jest swoistą profanacją uczynku pokutnego. Benedykt XVI mówi, że „pokuta niejako zmusza nas do uczciwości”.  Pokuta kosztuje. Pokuta jest uciążliwa i ujawnia prawdę o nas samych. Pokuta pomaga nam, żeby nie wahać się i z zaangażowaniem starać się odzyskać przyjaźń Boga utraconą na skutek grzechu. Pokuta przybliża mnie także do bliźniego.

Lubimy sobie dogadzać. Bardzo trudno jest nam odmówić sobie czegoś, właśnie żeby pokutować. Ile wewnętrznej wojny kosztuje nie jedzenie słodyczy. Często nam się nawet to nie udaje i naiwnie sobie tłumaczymy: nie jestem małym dzieckiem, żeby nie jeść cukierków. Najważniejsze, żebym był dobrym człowiekiem itd. I takim usprawiedliwieniem kończy się nasza pokuta.

W modlitwach mszalnych Wielkiego Postu słyszymy:  «Miłosierny Boże, niech przyjęty Sakrament pomaga nam w pełnieniu pokuty, aby nasze wyrzeczenia podobały się Tobie i przyniosły nam uzdrowienie duszy».

Sam Jezus wskazuje na trzy środki, które ułatwiają nam prawdziwą odnowę wewnętrzną i wspólnotową. Trzy podstawowe praktyki pokutne (por. Mt 6, 1-6. 16-18).

1. dzieła miłosierdzia (jałmużna)
2. modlitwa
3. pokuta (post).

Podobnie jak istnieje modlitwa prywatna i modlitwa liturgiczna tak można powiedzieć, że jest pokuta prywatna (nie mająca łączności z sakramentem) i jest pokuta sakramentalna, liturgiczna, która w szczególny sposób łączy nas z Chrystusem cierpiącym i Jego Krwią nas obmywa.

Podobnie jak różne i rozliczne są rany, które grzech powoduje w moim  życiu i życiu moich bliskich, tak różne są lekarstwa, które przynosi nam pokuta. Nie jest to psychologiczne ćwiczenie, lecz nieustanna troska o doskonalenie łaski chrztu.

Pokuta sakramentalna.

Każdą Mszę świętą rozpoczynamy aktem pokutnym. Po co? By godnie uczestniczyć w sprawowaniu świętych tajemnic, a zatem uznać przed Bogiem i braćmi nasze grzechy, uznać, że jesteśmy grzesznikami. Wezwanie kapłana jest bowiem skierowane do całej wspólnoty, która się modli, ponieważ wszyscy jesteśmy grzesznikami. Papież Franciszek pisze:

Co może ofiarować Pan osobie, która ma już serce pełne siebie, swoich sukcesów? Nic, bo osoba zarozumiała w swoim przesycie rzekomej sprawiedliwości nie potrafi przyjąć przebaczenia.

Każdy wyznaje Bogu i braciom, «że bardzo zgrzeszył myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem». Tak, również zaniedbaniem, czyli uniknięciem uczynienia dobra, które mogłem uczynić. Często uważamy, że jesteśmy dobrymi ludźmi, bo — jak mówimy — «nie zrobiłem nikomu nic złego». W rzeczywistości nie wystarczy nie krzywdzić bliźniego, trzeba wybierać czynienie dobra, korzystając z okazji.

Dobrze jest podkreślić, że wyznajemy zarówno Bogu, jak i braciom, że jesteśmy grzesznikami. Pomaga nam to zrozumieć wymiar grzechu, który odgradzając nas od Boga, oddziela nas również od naszych braci i na odwrót. Grzech jest zerwaniem: zrywa relację z Bogiem i zrywa relację z braćmi, relację w rodzinie, w społeczeństwie, we wspólnocie: grzech jest zawsze zerwaniem, odgradza, oddziela.

Przyznanie się do winy kosztuje, ale dobrze nam robi wyznanie tego ze szczerością. – stąd nazwa spowiedzi: sakrament pokuty i pojednania – czyli pokuta sakramentalna.

Teresa doświadcza nawrócenia w sakramencie pokuty. Widząc jej owoce pisze: „Zaczęła się we mnie wzmagać na nowo miłość świętego Człowieczeństwa. Zaczęła się utwierdzać moja modlitwa jak budowla oparta na mocnym fundamencie. Zaczęłam także więcej przykładać się do pokuty”.

Pokuta prywatna.

Do takiego rodzaju należy post. Post (rozumiany jako akt pokuty) nie ma nic wspólnego ze względami fizycznymi czy estetycznymi. Nie ma nic wspólnego z dietą. W jednej z prefacji wielkopostnych znajdujemy szczególne słowa: «przez post cielesny podnosisz ducha» (Prefacja IV).

Podyktowany jest on odczuwaną przez człowieka potrzebą wewnętrznego oczyszczenia, by uwolnić się od trucizny grzechu i zła, przygotować do zbawiennych wyrzeczeń, wyzwalających wierzącego z niewoli własnego ja, oraz by bardziej uważnie i z wielką gotowością słuchać Boga i służyć braciom. Dlatego też post i inne praktyki pokutne uważane są w tradycji chrześcijańskiej za duchowy «oręż» do walki ze złem, przewrotnymi pasjami i nałogami.

Gdzie szukać początków pokuty? W Księdze rodzaju. «Adam został stworzony czysty przez Boga, aby Mu służył. Zostały mu dane wszystkie istoty stworzone, aby mu służyły. Był on przeznaczony, by być panem i królem wszystkich stworzeń. Ale kiedy dotarło do niego zło i porozmawiało z nim, przyjął je za pośrednictwem słuchu zewnętrznego. Potem przeniknęło do jego serca i zawładnęło całą jego istotą. Gdy został tak zniewolony, stworzenie, które mu pomagało i służyło, zostało pojmane wraz z nim» (Pseudo-Makary, Homilie 11, 5: PG 34, 547).

Stworzenie, które mu służył i pomagało zostało pojmane wraz z nim.

Pokuta pomaga nam stawać w prawdzie i oczyszczać się (nasze myślenie, postrzeganie) na przyjęcie Bożej łaski.

Przy chrzcie zostały nam odpuszczone grzechy w sposób zupełnie bezwarunkowy. Po chrzcie, nie zawsze zdarza nam się  wybierać dobro,  nasze myśli są czasem dalekie od myśli Bożych, nasze słowa i czyny często są światowe, czyli ukierunkowane przez wybory sprzeczne z Ewangelią.  Wtedy nasza przyjaźń z Bogiem zostaje osłabiona. Każdy grzech, czy tego chcemy czy nie, ma potrójną konsekwencję: uderza w moją relację z Bogiem, osłabia mnie i godzi w moja wspólnotę – Kościół. Dotyczy to każdego grzechu.  Dlatego potrzebujemy pokuty. Czyli takich gestów i  czynów, które pomogą nam naprawić naszą relację z Bogiem.

Mamy do dyspozycji również sakrament pokuty.  Spowiedź możemy nazwać takim sakramentem naprawczym.