Kiedy próbujemy stanąć w prawdzie, dostrzegamy fałsz nawet w tym co zewnętrznie wydawać by się mogło dobrym, uświadamiamy sobie także, że grzech, niedojrzałość, słabość nigdy nie są tylko moje i nie dotyczą tylko mnie. Nie wystarczy pojednać się z sobą samym, przeprosić drugiego człowieka, ale potrzebne jest, by prosić Boga o przebaczenie win.
Modlitwa dziękczynna, którą powinniśmy rozpoczynać rachunek sumienia, pomoże w dobrym przeżyciu stanięcia przed Bogiem i poproszenia Go o przebaczenie. Im głębiej przeżyjemy dziękczynienie, tym owocniej przeżyjemy prośbę o przebaczenie. Prawdą jest bowiem to, że mamy za co dziękować, ale i to, że mamy za co przepraszać.
Od tego jak przeżyliśmy poprzednie punkty codziennej refleksji nad sobą: dziękczynienie za otrzymane dobro, prośba o poznanie grzechu i odrzucenie grzechów, przypatrywanie się popełnionemu złu i zaniedbanemu dobru oraz wszystkiemu, co wydawało się dobre, ale wynikało np. z miłości własnej, zależy jak przeżyje się spotkanie z Bogiem, by prosić Go o przebaczenie. Serce ma być nie tylko przepełnione radością i wdzięcznością, ale także żalem i skruchą, poczuciem winy, bólem i smutkiem z powodu popełnionego zła i zaniedbanego dobra.
Kiedy Boga prosimy o przebaczenie, dobrze jest poprosić także o to, by właściwie przeżyć żal za grzechy. Możemy bowiem mieć tendencje do negowania grzechu albo do zniechęcenia się, załamywania i zbytniego pogrążania się, oskarżania i nadmiernego poczucia winy. Jedna i druga skrajność nie jest dobra. To wszystko jest oznaką, że przeżywanie poczucia winy wypływa ze zranionej miłości własnej lub od złego ducha, a nie od ducha dobrego. Duch Święty nie pozwala bowiem pogrążać się w nadmiernym poczuciu winy, ale prowadzi do stawania w prawdzie. Świadomość obdarowania, a także osobistego fałszu i ślepoty, potrzeba łaski, czynią pokornym i pozwalają stanąć w prawdzie. Serce skruszone, żałujące, cierpi, ale zawsze ma nadzieję. Jest to nadzieja na przebaczenie, na poprawę, na rozwój, dojrzewanie…
Kiedy stajemy przed Bogiem na refleksji nad sobą, oddajemy Mu naszą przeszłość, przyglądając się naszym grzechom i zaniedbaniom, robimy to w naszej teraźniejszości, prosząc Boga o przebaczenie. Nie może w tej modlitwie zabraknąć zaangażowania w przyszłość, oddania Mu tego, co będzie. To nasze zaangażowanie przy rachunku sumienia, to postanowienie poprawy. Postanowienie poprawy musi być naszą decyzją. To ja muszę postanowić zmianę, chcieć być innym. Mieć plany co do pracy nad sobą, zdecydować się na wysiłek. Do tego wszystkiego mogę dopiero zaprosić Boga z Jego łaską. Bez łaski nic z moich planów nie będzie, ale i bez mojej decyzji nawet przy wielkiej łasce Boga zmiana będzie wątpliwa. Bóg obdarzył człowieka wolnością i dlatego chce z nim świadomej współpracy. Ważna jest także motywacja zmiany- powinno w niej wybrzmiewać pytanie – co powinienem uczynić dla Jezusa? Jakiego On chce mnie mieć? Jeśli będziemy się chcieli zmieniać dla swojej satysfakcji i na swój obraz, taki, jak nam się wydaje najlepszy, to szybko się zniechęcimy. Siły do wysiłku i trwania w postanowieniu poprawy daje świadomość, że to Bóg wie i to kim jestem i to kim mogę się stać, z pomocą Jego łaski mogę stawać się najlepszą wersją siebie samego. Zmiana nawyków, postaw, schematów myślenia, odczuwania i postępowania jest procesem i trzeba się na to zgodzić i ponawiać tę zgodę na bycie nieustannie w drodze przy każdym ponowieniu postanowienia poprawy. Jeśli wyrzekniemy się niecierpliwego wymagania od siebie natychmiastowych zmian, mamy szanse na wytrwałe zdążanie do celu, jeśli oczywiście nie zamieni się to w pobłażanie swoim słabościom. Nie możliwe jest postanowienie poprawy bez wcześniejszego zrozumienia siebie, przyjęcia prawdy o sobie i rozbudzenia pragnienia zmiany. To pragnienie rodzi się na modlitwie, w obecności Pana, kiedy pozwalamy Mu patrzeć na siebie, przyjmujemy Jego miłość, rodzi się w nas pragnienie pójścia za Nim i bycia do Niego podobnym. Miłość wyraża się w konkretach. Postanowienie poprawy nigdy nie może być ogólne- będę więcej kochać, będę cierpliwszy, ale musi odnosić się do zauważonych i odżałowanych konkretów- po kłótni jako pierwszy przed zakończeniem dnia przeproszę. To jest plan, którego realizację na kolejnej modlitwie sprawdzam, angażuję się tak długo aż wypracuję w sobie dobry nawyk przepraszania i nie chowania urazy. s. Augusta