Z czwartego mieszkania naszej twierdzy – duszy przejdźmy do ogrodu. Tu czeka cię niespodzianka. Nie trzeba już tak bardzo się trudzić przy wyciąganiu wody ze studni wiadrem. Praca przy podlewaniu się udoskonala. Pan ogrodu przychodzi z pomocą, gdy widzi twoją determinację.
Pan ogrodu zarządza, aby za pomocą urządzenia złożonego z kołowrotu i czerpaków ogrodnik uzyskał więcej wody i z mniejszym trudem, i aby mógł wypocząć bez konieczności nieustannego trudzenia się.(…) tutaj dusza zaczyna skupiać się, tutaj dotyka już rzeczy nadprzyrodzonej, gdyż żadnym sposobem sama z siebie nie może tego zdobyć, bez względu na to, jakie podjęłaby starania. (…) Te wielkie dobra i dary, które w tej wodzie Pan tutaj daje, powodują wzrost cnót bez porównania większy niż w poprzedniej modlitwie, gdyż ta dusza wychodzi już ze swojej nędzy. (…) Docierając do tego stopnia modlitwy, zaczyna się zaraz tracić pożądanie tego co tutaj na ziemi. św. Teresa od Jezusa, Księga Życia 14, 1-5
Pan nie pozostaje bierny wobec sług, którzy wiernie Mu służą, Oblubieniec daje się znaleźć oblubienicy, która Go z miłością szuka, Bóg odpowiada łaską tym, którzy wytrwale trwają na modlitwie. Objawia się stopniowo i z wielkim wyczuciem wychodzi na spotkanie duszy, pociąga ją stopniowo w głąb, objawiając jej jak pięknym jest ogrodem i jak piękną jest twierdzą zamieszkaną przez wielkiego Króla. Jednak raz otrzymawszy nadprzyrodzoną łaskę -obecność Boga czy uczucia zadowolenia z Jego bliskości- możesz starać się o to, by otrzymać ją raz jeszcze, znajdujesz upodobanie w odczuwaniu, przeżywaniu takich chwil na modlitwie. Teresa szybko spieszy z przestrogą:
Wielką sprawą jest, aby dusze rozpoczynały modlitwę zaczynając od uwolnienia się od wszelkiego rodzaju zadowolenia, wejścia w nią zdeterminowanymi wyłącznie na pomaganie Chrystusowi w niesieniu krzyża, jako dobrzy rycerze, którzy bez uprzedniej wypłaty żołdu pragną służyć swojemu królowi, gdyż uważają go za całkowicie pewny.
św. Teresa od Jezusa, Księga Życia 15, 11
Święta chce cię przekonać, że otrzymać możesz te dary na modlitwie jedynie nie starając się o nie. To tylko pozorna sprzeczność. To pokora czyni cię gotowym na przyjęcie łaski i to ona jednocześnie przekonuje cię, że na te łaski nie zasługujesz. Twoje serce, kochając Boga całkowicie bezinteresownie jest otwarte na przyjęcie Jego darów, a bezinteresowność zakłada, że ich nie oczekujesz. To kolejna pozorna sprzeczność, ale czy nie lubisz o wiele bardziej obdarzać tych, dla których jesteś ważniejszy niż twoje prezenty? Jeśli oczekujesz, że twoje wysiłki powinny wywołać obdarowanie ze strony Boga, to jesteś żałośnie nierealny, bowiem nasze wysiłki i Jego dary nijak się mają do siebie. Nie zasługujesz w żaden sposób na to co otrzymujesz. Jeśli pragniesz doświadczać smaków na modlitwie a nie udziału w trudnych doświadczeniach i w niesieniu krzyża to daleko jesteś od bycia prawdziwym uczniem Jezusa. Zresztą nadprzyrodzone łaski otrzymywane na modlitwie nie są koniecznie do zbawienia potrzebne, Bóg nie zobowiązał się do obdarowywania nimi, czyni tę łaskę komu i kiedy chce. Cały twój trud starania się o takie doświadczenia na modlitwie byłby daremny, bo źródło ich jest w Bogu, nie w tobie.
Jeśli Duch Święty wprowadzi cię do czwartych mieszkań i twój wewnętrzny ogród podlewany będzie już z mniejszym, z twojej strony, trudem, wtedy, potwierdzać będzie obecność modlitwy smaków, to, co pozostawia ona w tobie. Oczywiście to zmiana stopniowa. Święta Teresa wymienia następujące owoce:
-
z mniejszym lękiem i większym rozmachem podejmujesz służbę dla Boga, dając o Nim świadectwo o wiele mężniej niż na początkowej drodze modlitwy,
-
nie chcesz grzechu nie dlatego, że boisz się piekła, ale dlatego ze boisz się zranić Boga,
-
nie drżysz o swoje zdrowie, ale masz nadzieję, że w Bogu wszystkiemu podołasz, dlatego łatwiej ci przychodzą uczynki pokutne np. post,
-
łatwiej ci też przyjąć trudy codziennego życia, nie boisz się ich jak dawniej, chcesz coś uczynić dla Boga i wierzysz, że On obdarzy cię cierpliwością w znoszeniu ich,
-
poznając wielkość Boga, siebie widzisz małą,
-
skoro zakosztowałeś, jak smakują rzeczy wiecznego świata, to te ziemskie już cię tak nie pociągają,
-
stajesz się bardziej panem/panią samej siebie.
Co do jednej rzeczy pragnę przestrzec każdego, kto widziałby siebie w tym stanie: niech bardzo usilnie stara się unikać wdawania się w okazje do zranienia Boga. dusza nie jest tu bowiem w pełni dojrzała, ale jest jak małe dziecko, które zaczyna ssać, i jeśli zostanie oddalone od piersi swojej matki, to czegóż innego można się spodziewać, jak tylko jego śmierci? Ja wielce obawiam się, że ten komu Bóg uczynił ten dar, a on oddali się od modlitwy myślnej, tak właśnie z nim będzie.(…) Gorąco przestrzegam aby takie dusze nie wdawały się w okazje, ponieważ demon dużo bardziej zabiega o jedną z nich, niż o wiele innych (…), a nadto dąży on do tego, aby -jeśli się zagubią- czuły się bardziej przegrane niż inne.
św. Teresa od Jezusa, Zamek wewnętrzny, Mieszkanie czwarte 3,10
Kiedy jesteś wierny modlitwie zmienia się twoje życie.
A jak konkretnie zmienia się twój sposób modlitwy w czwartych mieszkaniach?
Gdy Bóg daje łaskę skupienia i wewnętrznej radości pozostań w milczeniu, by cieszyć się Bogiem. Nie oddziałuje On już na ciebie przez zewnętrzne zmysły ale odzywa się od wnętrza. W milczeniu najlepiej nasłuchiwać i wyglądać Pana. Tego milczenia jednak nie wymusisz sam z siebie, dlatego ważne jest, by nadal podczas modlitwy pracować rozumem i wyobraźnią rozważając Słowo Boże, a gdy przyjdzie łaska od Pana, wtedy tej pracy zaniechać. Jeśli nadal byś się starał rozmyślać, wprowadzisz tylko zamęt w twoją modlitwę. Taki sam zamęt wprowadzisz, gdy wymuszać będziesz na sobie milczenie zamiast pracy rozumu i wyobraźni.
Doświadczysz także tego, że gdy Bóg zaprosi cię do milczącego trwania przy Nim, twoja wyobraźnia dostarczać ci będzie nieznośnych obrazów, a myśli biegać będą od jednej sprawy do drugiej, ten dysonans wynika z twojej nędzy, naszej słabej ludzkiej kondycji i gdy na „głębszym poziomie” spotykasz się z Bogiem , bardziej „na powierzchni” błąkasz się po świecie. To trud i krzyż, który trzeba nam zaakceptować i podjąć. Święta wyjaśni tutaj, że myśli i wyobraźnia to nie to samo co rozum. On może trwać przy Bogu jak i nasza wola podczas gdy myśli i wyobraźnia robią sobie wycieczki w miejsca, gdzie nie chcemy obecnie się wybierać. Złemu duchowi także to odpowiada i to on będzie podkreślał ten rozdźwięk i wpędzał nas w poczucie winy, niepokój i zniechęcenie. Ty jednak znając siebie i swoją kondycję możesz spokojnie trwać na modlitwie to oddając się rozważaniu, to odpoczywać w miłosnym milczeniu, to pozwalając przepływać obrazom wyobraźni czy myślom nie zajmując się nimi. Pamiętać jeszcze warto, że takie chwile miłosnego milczenia i zatopienia się duszy w nim trwają krótkie chwile, jeśli zdarzy ci się dłużej trwać w rodzaju odrętwienia to znak, że musisz odpocząć- wyspać się , zjeść, obejrzeć film, porozmawiać z kimś, iść na spacer…
Nie tak szybko osiąga się siódme niebo:-)