Jedno z zasadniczych egzystencjalnych pytań stawianych przez człowieka brzmi: „skąd pochodzę?”, „skąd pochodzi świat?”, „dlaczego to wszystko istnieje?”. Odpowiedzią chrześcijaństwa na takie pytanie jest wiara, że wszystko, co istnieje pochodzi od Boga, również człowiek. Taka lapidarna odpowiedź to jednak za mało. Konieczne jest pewne doprecyzowanie.
Po pierwsze – jak mówi teologia – świat został stworzony z niczego (łac. ex nihilo). Oznacza to, że Bóg nie ulepił świata z istniejącej uprzednio pramaterii, ani też świat nie jest (odpowiednio przetworzoną) częścią Boga czy wprost samym Bogiem (dodajmy na marginesie, że takie poglądy są charakterystyczne dla religii wschodnich). Kiedy czytamy pierwszy z biblijnych przekazów dotyczących stworzenia świata, który podaje: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” musimy go rozumieć właśnie w taki sposób – istniał tylko Bóg, który uczynił wszystkie inne byty, wszystko zaistniało dzięki Bogu – poza Bogiem nie było nic. Tylko Bóg nie zawdzięcza swojego istnienia komuś innemu, wszystko inne swoje bycie otrzymuje od Niego.
Po drugie Bóg stworzył świat w sposób wolny – bo tak zechciał. Bóg nie był wewnętrznie ani zewnętrznie przymuszony, aby stwarzać. Nie potrzebował stworzenia po to, aby mu służyło, „pomagało”, gdyż jest wszechmogący. Nie potrzebował też stworzenia po to, aby „mieć kogoś do kochania” czy aby ktoś pokochał Jego. Bóg jako Trójca Osób Boskich sam w sobie jest już doskonałą miłością, która nie potrzebuje szukać „kogoś do kochania”, aby móc cieszyć się szczęściem. Trójjedyny Bóg – jak głosi doktryna katolicka – jest szczęśliwy sam w sobie. Świat nie powstał więc w wyniku konieczności, ślepego przeznaczenia czy przypadku (por. KKK 295). Wszystko, co istnieje nie jest ani Bożym kaprysem ani eksperymentem. Bóg stworzył świat ponieważ zechciał podzielić się z nim swoim istnieniem i miłością. Można powiedzieć więc, że Bóg nie potrzebuje świata. Nie oznacza to jednak, że jest on obojętnym egoistą, ale podkreśla fakt, że Bóg zupełnie bezinteresownie powołał do istnienia cały świat, w tym każdego z nas, aby nas uszczęśliwić i obdarzyć miłością.
Pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju zawierają dwa opisy stworzenia świata. Pierwszy z nich przedstawia stworzenie świata w ramach sześciu dni pracy, po których następuje niedzielny (ściślej mówiąc: szabatowy) odpoczynek Boga. Drugi, mniej bogaty w treści i pochodzący ze starszej tradycji biblijnej, interesuje się głównie stworzeniem człowieka, zaś o stworzeniu reszty świata opowiada jakby przy okazji. Nie bez powodu warto zwrócić uwagę na ten fakt, iż w Biblii otrzymujemy dwa opisy stworzenia, które na dodatek nie są ze sobą zgodne. Na przykład w pierwszym z nich czytamy o pewnej logicznej z naszego punktu widzenia kolejności: Bóg stwarza elementy nieożywione, potem ożywione – rośliny, zwierzęta, a na końcu człowieka. Z kolei w drugim opisie człowiek pojawia się na ziemi przed stworzeniem roślin. Dlaczego warto pamiętać o owych rozbieżnościach? Aby uniknąć pokusy fundamentalistycznego odczytania biblijnych opisów stworzenia – to znaczy, aby nie rozumieć tych opisów dosłownie. Już sama Biblia – właśnie poprzez rozbieżności w tych opisach, których nie da się uzgodnić – poucza nas, że nie wolno traktować ich dosłownie.
Kiedy Darwin upublicznił swoją teorię ewolucji, w Kościele powstało na początku wielkie zamieszanie: oto ktoś stworzył logiczną teorię, która stoi w opozycji do danych Pisma Świętego! Rzeczywiście teoria ewolucji jest nie do pogodzenia z biblijnym świadectwem o stworzeniu świata, ale tylko wówczas, gdy odczytujemy je dosłownie. Musimy uświadomić sobie, że Pismo Święte nie jest encyklopedią, zbiorem wiedzy historycznej, geograficznej czy biologicznej. Nie możemy zatem rozumieć, że Bóg dosłownie, w 24 godziny stworzył dane gatunki roślin czy zwierząt. Pismo Święte przekazuje nam prawdę większą od wszelkiej naukowej wiedzy: prawdę o Bożym planie dla człowieka, który rozpoczyna od jego stworzenia, a kończyć ma się chwałą i szczęściem człowieka wraz z Bogiem w niebie. Biblia mówi zatem przede wszystkim o miłości Boga do człowieka. Reszta jest mniej istotna.
Czy zatem musimy obawiać się naukowych teorii na temat początków świata, takich jak teorie ewolucji, wielkiego wybuchu i wiele innych? Nie, nie musimy. Możemy przyjąć całą naukową wiedzę a równocześnie wierzyć w Boga, który stoi u początków stworzenia i wciąż podtrzymuje w istnieniu cały wszechświat z jego milionami galaktyk.
Anna Maliszewska