“Zajmij się tą osobą”
“Zajmij się tą sprawą”
Słyszymy podobne słowa bądź sami je wypowiadamy.
Zajmij się, jest poleceniem, prośbą by ktoś się w jakąś relację, w jakąś sprawę zaangażował ale osobiście, by się osobowo /bo przecież można kogoś traktować rzeczowo/ z tą osobą spotkał.
Św. Teresa od Jezusa pisze że mamy zajmować się modlitwą i że już nią się zajmujemy /por DD 27,1/
Jak to, kiedy zajmujemy się modlitwą? Czy tylko wtedy kiedy przeznaczamy jakiś moment dnia na nią?
Kiedy Świętej Teresie polecono napisać o sposobie modlitwy. Ona opowiedziała swoje życie. Modlitwa to bardziej bycie niż działanie, więcej – to stawanie się. Modlitwa to życie. U Teresy nie ma podziału. Modlitwa to życie. Życie to modlitwa.
Z jednej strony Jezus, który jest żywą modlitwą i staje się życiem mojego życia. Z drugiej każda dusza żyjąca jest modlitwą. Pałacem w której Bóg zamieszkuje.
Jak dochodzi do tego doświadczenia, kiedy Jezus staje się moim życiem, albo inaczej, że życie staje się modlitwą?
Jakie to są te momenty w których zajmujemy się modlitwą?
Odpowiedź brzmi: zajmowanie się modlitwą może dotyczyć wszystkiego i wszystko obejmować.
A to zajmowanie się zaczyna się wtedy kiedy odpowiadamy Bogu i wybieramy drogę /w wierze, którą On chce mnie prowadzić, którą dla mnie wybiera, a nie którą wybieram sobie według własnego upodobania.
Zajmuję się modlitwą, kiedy zajmuję się każdym gościem podając mu coś do jedzenia, jedząc i rozmawiając z nim, otwierając się na niego.
Zajmuję się modlitwą kiedy robię miejsce w sobie na słuchanie i bezwarunkowe przyjęcie drugiego.
Zajmuję się modlitwą kiedy troszczę się o chorych na ciele i duszy
Zajmuję się modlitwą kiedy sam, sama trwam na samotności przed Panem.
Zajmuję się modlitwą kiedy zajmuję się wszystkimi domowymi sprawami, kiedy podejmuję wszelkie trudy wchodzenia w relacje z innymi, kiedy troszczę się o ich wzrastanie.
Ostatecznie to wszystko co robię, a co jest modlitwą jest usługiwaniem jedynemu Gościowi – Jezusowi, który „raczy z nami przebywać, raczy jeść z nami i nabierać sił”.
Jezus w nas nabiera siły. Jezus we mnie może żyć. Staję się mocny, mocna w Bogu. To ja tutaj zyskuję.
Pomyślmy ile razy w ciągu jednego dnia w naszych domach, miejscach pracy, nauki możemy gościć Chrystusa, dawać Mu coś do jedzenia i usługiwać Mu?
Zajmijmy się modlitwą. To jedyna brama do posiadania prawdziwej samoświadomości, a nie tylko intelektualnej znajomości siebie. To brama do poznania siebie i Boga, która czyni nas osobami bardziej żyjącymi.
Może wtedy odnajdziemy coś z tego wielkiego pragnienia, by doświadczyć jak daleko może sięgać nasza miłość, która czyni nas osobami szczęśliwymi, spełnionymi.
Odkrywajmy rzeczy wielkie, Boże sprawy. Zajmijmy się modlitwą.
Zajmijmy się naszym życiem, które otrzymaliśmy w darze, który ma być ofiarowany innym.